Mikkel Michelsen w ostatnich latach wyróżnia się ambitną postawą na torze i uśmiechem poza nim. W minionym sezonie jego znakiem rozpoznawczym stał się na dodatek towarzyszący wyszczerzonym zębom wąs, który Duńczyk ostatnio zgolił. - Chodziło oczywiście o Movember, czas w którym zwracamy szczególną uwagę na zagrożenia związane z rakiem prostaty. Ze względu na historię mojej rodziny jest to bardzo bliski mi temat. Biorę to bardzo poważnie, ale szczerze mówiąc podobało mi się to "bycie innym". Dostawałem wiele komentarzy na temat mojego wąsa przez cały zeszły rok, ludzie często z niego żartowali, ale summa summarum uważam to za dobrą decyzję. Dała dużo radości i śmiechu ludziom, skłoniła ich do mówienia. Zapewne wrócę więc do wąsa w przyszłym roku - zapewnia wszystkie stęsknione jego zarostu fanki. Nadchodzący sezon będzie bardzo ważny dla Mikkela Michelsena. Jako aktualny mistrz Europy powraca do cyklu Grand Prix. Skandynawscy kibice mają ogromną nadzieję, że tym razem uda mu się na dłużej zagrzać miejsce w stawce IMŚ. Jego poprzednie podejście do cyklu zakończyło się ogromną klapą. - Ci, którzy tak mówią mają pełną rację. Od samego początku to był bardzo trudny dla mnie rok.. Nie czułem się pewnie na motocyklu, mieliśmy spore problemy ze sprzętem. Wtedy Martina Smolinskiego dopadła kontuzja, a ja dostałem telefon z BSI i naprawdę kusiło mnie, by odrzucić ich propozycję. To nie był jeszcze odpowiedni czas, zmagałem się z ogromnymi kłopotami i wyszło jak wyszło - wspomina Michelsen. Mikkel Michelsen jest już innym zawodnikiem - Teraz będzie inaczej. Minęły dwa lata, przeszedłem długą drogą i jestem zupełnie innym zawodnikiem. Zawsze byłem fizycznie gotowy na Grand Prix, ale teraz wszystko znajduje się w odpowiednim miejscu: team, sprzęt, logistyka. Oczywiście w stawce jest jeszcze czternastu chłopaków, którzy chcą wygrać tak samo mocno jak ja, ale pokładam sporą wiarę w siebie i ludzi wokół mnie - zapowiada. Spory apetyt na sukcesy ma także polski zespół Michelsena, Motor Lublin. Podopiecznych Jacka Ziółkowskiego wymienia się w gronie głównych kandydatów do złota. Niektórzy eksperci obawiają się jednak, że strata zawieszonego Grigorija Łaguty okaże się dla nich nie do odrobienia. - Nawet bez Griszy mamy bardzo mocną kadrę. Zdobycie mistrzostwa będzie trudne, ale nie tylko my musimy sobie poradzić bez rosyjskiego zawodnika. Oczywiście, zastąpić takiego żużlowca nie będzie łatwo, ale jeśli spojrzeć w składy wszystkich ekstraligowców, to są one bardzo wyrównane. Po raz pierwszy od kilku lat trudno powiedzieć kto zgarnie złoto. Mocno wierzę w mój Motor - ocenia Michelsen