Można by pomyśleć, że wyniki sprzedaży karnetów w klubach są tak dramatyczne, że te wolą nie podawać żadnych liczb, żeby nie robić sobie antyreklamy. Jest duży problem ze sprzedażą karnetów w klubach PGE Ekstraligi Zresztą kilka dni temu Adam Krużyński, członek rady nadzorczej For Nature Solutions Apatora Toruń mówił nam wprost, że jest w klubach duży problem z pozyskiwaniem środków od kibiców. - To będzie jeden z najtrudniejszych sezonów, jak chodzi i pozyskiwanie środków z biletów i od sponsorów. Spowolnienie gospodarcze nie jest mitem, ale prawdą. Cierpieć mogą ci, którzy życzeniowo traktowali wpływy. Oni mogą się zawieść, mogą mieć olbrzymie problemy, bo kontrakty podpisane na ten rok sprawiły, że budżety napęczniały. Tam, gdzie ma spółek skarbu państwa i przychylnego oka polityka, tam może być różnie - mówił nam Krużyński. Tylko Motor Lublin sobie radzi Jacek Gumowski nie mogąc się doczekać odpowiedzi na pytanie o karnety, dodał od siebie, że jego Stal Gorzów mogła sprzedać około 2 tysięcy wejściówek. Dodał, że chciałby się mylić i odszczekać to. Chyba jednak nie będzie musiał, bo prezes Stali Waldemar Sadowski miesiąc temu mówił nam, że założył 10-procentowy spadek sprzedaży karnetów w porównaniu z ubiegłym rokiem i podał nam liczbę sprzedanych wejściówek. Wtedy to było 1500. Problem z karnetami nie dotyczy jedynie Motoru Lublin, który od kilku lat kończy ich sprzedaż w mgnieniu oka. Stałe wejściówki na ten rok - 7,5 tysiąca sztuk - miały zostać sprzedane w 30 sekund. Zobacz również: Kosmiczna kapsuła powiedziała im całą prawdę o formie zespołu