Lubelski walec w drodze po tytuł Motor Lublin w każdej kolejce udowadnia swoje mistrzowskie aspiracje. Remis we Wrocławiu można odebrać jako małe zwycięstwo. Tym bardziej, że gospodarze mieli wygraną na wyciągnięcie ręki. Sparta wypracowała przed ostatnim wyścigiem czteropunktową zaliczkę. Miała też do dyspozycji swojego lidera Macieja Janowskiego, ale jednak się nie udało. Dziś trudno w ogóle mówić o kontrkandydacie lublinian do złota. Mistrz Polski nie jest już tak samo dobrą drużyną, jak przed rokiem, kiedy w drużynie startował Artiom Łaguta. Druga w tabeli Fogo Unia notuje lekki kryzys, a poza wszystkim chyba nie ma kadrowo potencjału na wygranie ligi. Może gdyby obudził się Piotr Pawlicki, ale ten ma bardzo przeciętny sezon. Teraz jeszcze złapał kontuzje, więc trudno mu będzie odzyskać najlepszą formę, której szuka od kilku dobrych już lat. Ktoś powie, że jest jeszcze Moje Bermudy Stal Gorzów z Bartoszem Zmarzlikiem i juniorem Oskarem Paluchem. I być może rzeczywiście jest to w tym momencie najgroźniejszy rywali dla Motoru. Pod warunkiem, że wszystko w tym zespole zgra się w jednym momencie. O ile wicemistrz świata zawsze trzyma poziom, o tyle pozostali jeżdżą dość chimerycznie. Zobaczymy też, czy w dłuższej perspektywie na poziomie 5-6 punktów będzie w stanie punktować Paluch. Choć ma ledwie 16 lat, to może okazać się kluczem do sukcesu drużyny Stanisława Chomskiego. Zawodnicy walczą o nowe kontrakty GKM miał wielką szansę na zwycięstwo w Lesznie, ale trochę grudziądzanie wypuścili szansę na własne życzenie. Z plusów poza punktem bonusowym warto odnotować wyraźną zwyżkę formy Krzysztofa Kasprzaka. To drugi z rzędu udany mecz tego zawodnika. Kiedy wszyscy zaczęli spekulować, że to będzie jego ostatni sezon w PGE Ekstralidze, nagle były wicemistrz świata zaliczył pozytywną przemianę. Tego samego powiedzieć nie można o Przemysławie Pawlickim, który z meczu na mecz jedzie coraz gorzej. W Lesznie nie pomogła mu nawet znajomość miejscowego toru, na którym przecież się wychował. Generalnie jest co najmniej kilku zawodników, którzy nie mogą być pewni swojej przyszłości klubowej ze względu na nierówną formę i oni również w najbliższych tygodniach będą musieli potwierdzić swoją przydatność do drużyn. To między innymi Jason Doyle, który szuka ostatnio formy. Więcej we Włókniarzu mogli spodziewać się po Bartoszu Smektale. Na razie nie jedzie na miarę swoich możliwości. Taki Kacper Woryna, który przed rokiem cieniował, dziś stał się jednym z liderów klubu z Częstochowy. Smektała stanął jednak w miejscu. Apator musi zatrzymać Dudka i Lamberta Dość ciekawie było pod Jasną Górą, gdzie Włókniarz podejmował Apatora. Gospodarze cały mecz kontrolowali wynik, ale torunianie zdobyli 40 punktów i ten wynik źle nie wygląda. Znaczna w tym zasługa Patryka Dudka i Roberta Lamberta, którzy w ostatnim czasie prezentują się wyśmienicie. Razem zdobyli w Częstochowie 31 punktów, co stanowi 77 procent dorobku całej drużyny. Dla działaczy z Torunia zatrzymanie tej dwójki na następny sezon powinno być priorytetem. Nie będzie to takie łatwe, bo obaj mogą liczyć na kilka ciekawych ofert. Szczególnie Dudek, który jest jednym z najlepszych polskich żużlowców, a taki towar zawsze jest w cenie. Pewnie wiele zależeć będzie od wyniku, jaki Apator osiągnie w bieżących rozgrywkach. Inna sprawa, że na razie szanse na medal wydają się mało realne.