Tydzień temu zabrałem głos w sprawie "przegrzania finansowego" polskiego żużla. Tytuł "Zatrzymać wyścig zbrojeń!" mówił wszystko. Artykuł wzbudził spory odzew, w tym ważnych i cenionych ludzi naszego krajowego żużla, także z kręgu bardzo znanych polskich jeźdźców, ale też ze strony tych, którzy na co dzień zajmują się promocją "czarnego sportu". Szkolenie młodzieży jak uprawa oliwek Każdy, kto myśli na dłuższy dystans musi merytorycznie przyznać mi rację, choćby nie wiem, jak mnie nie lubił. Wiem, że przyjemniej się żyje w błogiej nieświadomości, jak chcą to czynić prezesi niektórych klubów(i nie tylko klubów). Ale wszak, do diaska, będę ostatnim, który uzna, że cała wina czy nawet jej większość jest po stronie klubowych prezesów. Nic bardziej mylnego. Ja wiem, że są oni niczym "easy target", łatwy cel, bo "na pochyłe drzewo koza skacze" - jak mówi stare polskie przysłowie. Ale przecież odpowiedzialność za żużlowe dobro wspólne spoczywa również na żużlowej centrali. Wszyscy muszą myśleć na "long term", długi dystans, a nie tylko pod kątem następnego sezonu czy też jego początku. Gdy kontrakty zawodników poszły w górę - mimo że weszliśmy w kryzys - publicznie protestował bodajże jeden, jedyny "samotny biały żagiel" z nomen-omen Łodzi, czyli prezes Witold Skrzydlewski. Zaprawdę, powiadam Wam, kluby, ale też zarząd Speedway Ekstraligi i GKSŻ na jednym jadą wózku i albo się razem wywrócą albo wyjdą z kryzysowych wiraży. Polityka żużlowej centrali powinna kluby chronić, wspierać, a na pewno ich finansowo nie dobijać. Chwała PGE Ekstralidze za nawet nie rzekę, czy morze, a ocean pieniędzy, który dopłynął do klubów dzięki transmisjom TV. Jednak w czasach kryzysu trzeba szukać dziurek - ale nie w całym - tylko w celu zaciskania pasa. Zatem może nie trzeba wymagać stadionowych świateł o mocy 1800 lux? Może wystarczy 1200 lux? Spytajcie Unii Leszno, co o tym sądzi, bo oni właśnie tyle - 1200 - mają. Jednak inni też się pod tym podpiszą. Fajnie, że są "campy" dla młodzieży żużlowej z całego świata, a w praktyce z całej Europy. Tylko czy aby rzeczywiście muszą być one za darmo (!) dla bogatych Duńczyków czy Anglików? Może wystarczy, jak nie będziemy wymagać opłat od choćby Łotyszy czy Ukraińców? Bo tym pierwszym się nie przelewa, a drugim wiadomo. A koszty tzw. zapisu ciągłego? Centrala wymaga, żeby rejestrować treningi młodych adeptów i to, co się nagra przekazywać "komu trzeba". To znów generuje koszty. Robienie z klubów potencjalnych oszustów, którzy będą markować szkolenie młodzieży i urządzać fikcyjne treningi, tak jak w niektórych krajach Europy Południowej kreowano wirtualne uprawy oliwek, aby na to wyciągać unijne dotacje - jest nie tylko obraźliwe, ale też nakręca spirale kosztów, które można by ponieść na... uwaga: szkolenie młodzieży! Kto mądry to wie, że żużlowa kołdra w tym roku będzie krótsza, a w następnym sezonie może być jeszcze krótsza. Nie ma co udawać, że będzie inaczej!