Maksym Drabik po fenomenalnym początku sezonu ostatnio dość mocno spuścił z tonu. Dwumecz z Betard Spartą Wrocław najzwyczajniej w świecie mu nie wyszedł. 10 wyścigów, 15 punktów, 2 bonusy. W rywalizacji z tak dobrze znanym mu zespołem oczekiwano po nim znacznie więcej. Domowe spotkanie z Arged Malesą Ostrów Wielkopolski przyniosło mu już znaczną poprawę. Może to kwestia niższej nieco temperatury, może powrotu najmocniejszych silników z koniecznego serwisu, a może po prostu nieco mniej groźnego rywala, ale do zdobytych przez niego punktów trudno się przyczepić. 24-latek opuścił stadion przy Alejach Zygmuntowskich z 10 oczkami i 3 bonusami. Drabik zabrał Walaskowi część wypłaty Ten dorobek mógł być jeszcze wyższy, gdyby nie nieporozumienie na pierwszym wirażu ostatniego wyścigu. Jarosław Hampel wyniósł się na nim troszkę za szeroko, przez co wypchnął swojego kolegę z pary pod płot. Na selektywnym, zroszonym przez opady deszczu torze leżąca tam ścieżka nie zapewniała zawodnikom optymalnej prędkości. Drabik spadł na szary koniec stawki i nie był w stanie wyprzedzić jadącego przed nim Grzegorza Walaska. Wyraźnie sfrustrowany żużlowiec zdecydował się nie ukończyć biegu i zakończył ściganie pod bramą parku maszyn. Przy Alejach Zygmuntowskich dzieli ją od bandy nie więcej niż 30 metrów. Maksym Drabik pozbawił tym samym Walaska punktu bonusowego. Oznacza to nieznaczne wypaczenie statystyk, a przede wszystkim konkretne straty finansowe. Bonusy rozliczane są przez zawodników na tej samej zasadzie co "zwyczajne punkty". Od ich ilości zależy wypłata zawodnika za dany mecz. Niesportowe zachowanie młodego żużlowca nie przeszło wśród kibiców bez echa. Internetowe fora rozgrzały się do czerwoności. Sympatycy czarnego sportu często sugerują Drabikowi, by ten brał większy przykład z doświadczonego Hampela. Przed kilkoma miesiącami 40-latek przebiegł cale okrążenie pchając motocykl tylko po to, żeby 21-letni Mateusz Świdnicki z zielona-energia.com Włókniarza Częstochowa mógł zdobyć punkt bonusowy.