Wydaje się jednak, że nawet ten fakt nie usprawiedliwia rozmiarów przegranej. Tak wysokiego zwycięstwa nie spodziewali się chyba nawet sami Drużynowi Mistrzowie Polski. "Nie ma co ukrywać, że zawiedli właściwie wszyscy zawodnicy Unibaxu. Brakowało nam lidera, który poprowadziłby zespół. Wygraliśmy indywidualnie tylko trzy wyścigi i myślę, że to była kluczowa sprawa w tym spotkaniu. Słabo wychodziliśmy ze startu i przy optymalnej jeździe gospodarzy naprawdę ciężko było cokolwiek zrobić" - komentuje niedzielną potyczkę torunian Karol Ząbik. Młody żużlowiec, choć nie pojechał tak rewelacyjnie, jak w spotkaniu z Unią Leszno, nie może jednak mieć do siebie wielkich pretensji. Wywalczył 7 punktów, co przy uwzględnieniu tego, iż całkiem niedawno odniósł kontuzję nie jest złym rezultatem. "Gospodarze przygotowali bardzo trudny tor, który wymagał naprawdę dobrej kondycji. Mi niestety siły starczyło tylko na trzy wyścigi, a w drugim moim starcie niepotrzebnie przesiadałem się na inny motocykl. Niestety po kontuzji obojczyka nie udało mi się jeszcze w stu procentach odbudować formy fizycznej, bo miałem dłuższą przerwę w treningach. Widać jednak światełko w tunelu i na pewno będzie tylko lepiej' - ocenia Ząbik. W Unibaxie zdecydowanie zabrakło zdobyczy Ryana Sullivana, który na wrocławskim obiekcie stanowił tylko tło dla rywali. Oprócz tego wyraźnie widać było, jak niezbędne jest wsparcie kogoś z dwójki: Matej Zagar, Ales Dryml. Ich obecność nie przeważyłaby szali zwycięstwa na korzyść przyjezdnych, ale z pewnością uczyniłaby widowisko znacznie atrakcyjniejszym, a przecież właśnie emocji do końca zawodów spragnieni są żużlowi kibice. Konrad Chudziński