Wszystko wskazuje na to, że w tym roku spektakularnych transferów w PGE Ekstralidze będziemy mieli jak na lekarstwo. Chodzi o te głośne z udziałem największych gwiazd. Tylko nieliczni zmienią swoje aktualne kluby. Wielka czwórka utrzyma stan posiadania Mistrz Polski Platinum Motor Lublin koncentruje się na tych zawodnikach, których już ma. Dominik Kubera kończy 24 lata, dlatego za rok startować będzie jako pełnoprawny senior. W jego miejsce wskoczy Mateusz Cierniak. To oznacza, że z klubem najpewniej pożegna się Jarosław Hampel, na którego chrapkę ma już m.in. Enea Falubaz Zielona Góra. We Wrocławiu odejdzie ktoś z dwójki Tai Woffinden - Piotr Pawlicki. Tak poza tym większych zmian nie będzie. Podobnie w Częstochowie, gdzie prezes Michał Świącik otwarcie mówi, że chce zatrzymać cały skład. Prekontrakt podpisał już Mikkel Michelsen, a ważną umowę ma Leon Madsen. W Gorzowie zaś dograli kontrakty trójki liderów (Vaculik, Thomsen i Woźniak), więc teraz spokojnie będą przyglądać się giełdzie i czekać na jakąś okazję. Nie wytrzymał fali hejtu. Tej tragedii można było uniknąć Te kluby są najbardziej w potrzebie Już teraz widać, że spośród wszystkich klubów dwa będą w największej potrzebie. To prawdopodobny beniaminek z Zielonej Góry i ZOOleszcz GKM Grudziądz. Ci pierwsi kuszą wspomnianego Hampela, mają oko na Jasona Doyle'a i kogoś z dwójki Woffinden - Pawlicki. W Grudziądzu zaś najchętniej wymieniliby Nickiego Pedersena. Problem w tym, że zbyt wielu alternatyw nie ma. Ta najbardziej oczywista, czyli Doyle, jest na radarze także For Nature Solutions Apatora Toruń, który nie wyklucza pożegnania się z Pawłem Przedpełskim. Aktywna na giełdzie transferowej jest również Fogo Unia Leszno. Miejscowi działacze chcą wzmocnić skład i spełnić prośbę swojego lidera Janusza Kołodzieja. Krąg zainteresowań był dość szeroki, ale sukcesywnie ciekawych nazwisk na rynku ubywa. Nie można więc wykluczyć, że i w tym przypadku skończy się na jednej - dwóch zmianach. W każdym razie nie należy spodziewać się jakichś większych transferowych bomb. Najlepsi mają już wyśrubowane kontrakty w swoich klubach, a jeśli jest im w nich dobrze, to niechętnie zapatrują się na zmiany. Najdroższa wizyta lekarza. Stracił kilka tysięcy