Kluby mają problem z torem, nie jest on powtarzalny, rozwarstwia się, nie jest atutem gospodarzy, po prostu trudno go okiełznać. Od początku sezonu w zasadzie wygląda to tak samo i niewiele wskazuje tu na jakikolwiek przełom. Dlaczego tak to wygląda? Maciej Kuciapa, Tomasz Bajerski i Mariusz Staszewski chcieli dobrze, ale trochę przekombinowali. Motor dosypał nawierzchni jesienią, Arged Malesa i PSŻ w lutym. Były nawet zdjęcia prezesa Górskiego na traktorze w środku zimy. Dodatkowo PSŻ nie wymieszał odpowiednio granitu i glinki, zostawił to na zimę. Efekty przyszły wiosną. Glinki jest zdecydowanie za dużo. Arged Malesa z kolei glinki ma za mało. Czas podjęcia prac zdecydowanie też nie był właściwy, bo luty przeważnie jest jeszcze bardzo chłodny i mroźny. Nawierzchnia nie zdążyła odpowiednio się związać. Spójrzmy zresztą na wyniki tego klubu w tegorocznym sezonie 1. Ligi: zwycięstwo jednym punktem z bardzo słabym jeszcze wówczas ROW-em Rybnik, wywalczone niemal cudem. Wygrana tylko siedmioma punktami nad PSŻ-em, porażka z Orłem oraz Falubazem. Ostrowianie zajmują w tabeli przedostatnie miejsce, choć pamiętajmy że mają mecze zaległe. Czasem w klubach zapominają, że lepsze jest wrogiem dobrego Oczywiście ani Bajerski, ani Kuciapa ani Staszewski nie miał złych zamiarów. Oni chcieli dobrze, ale po prostu nie do końca odpowiednio się za to zabrali, stąd takie czy inne problemy ich drużyn. Każdy z menedżerów próbował zrobić coś pod swoją drużynę, ale przesadził. Teraz są tego konsekwencje, bo w Lublinie mamy regularne problemy z torem, PSŻ nie do końca rozumie swoją nawierzchnię, a Arged Malesa może zaliczyć dwa spadki w jeden rok. Oczywiście sezonu jeszcze zostało sporo, ale na ten moment wygląda to właśnie w taki sposób. W ogóle takie jeżdżenie po torze ciężkim sprzętem w okresie zimowym jest bardzo ryzykowne, choć oczywiście czasem niezbędne. Tor w czasie niskich temperatur jest bardzo trudny do ruszenia, odrywa się czasem całymi bryłami. Zawsze panuje przekonanie: "mamy sporo czasu do wiosny", ale to bywa bardzo złudne. Pierwsze treningi są przecież czasami już na początku marca, a szalejący zawodnicy po kilku dniach jazd mogą zrobić z nawierzchni kartoflisko. Oczywiście z nawierzchni, która nie była na to gotowa.