Adrian Miedziński w barwach Abramczyk Polonii Bydgoszcz w przyszłym sezonie? Potrafię sobie to wyobrazić. Zawodnik, który nie zmieści w składzie GKM-u Grudziądz po otrzymaniu polskiego paszportu przez Wadima Tarasienkę też w klubie Jerzego Kanclerza? Ależ owszem, czemu nie. Żużlowy poker po polsku Szef Polonii na łamach WP powiedział, że skład jest zamknięty i żadnych wzmocnień nie będzie. A jak prezesi, zawodnicy działacze, sztaby szkoleniowe mówią, że czegoś nie planują, albo stanowczo odrzucają jakiś scenariusz, to znaczy, że jest coś na rzeczy. Żużel lubi taplać się w oparach absurdu. Jeśli były selekcjoner reprezentacji Polski - Paulo Sousa był nazywany przez piłkarskie środowisko siwym bajerantem, to w czarnym sporcie odpowiedników Portugalczyka jest na pęczki. Nikogo za to nie piętnuję i nie potępiam. Pewnie gdybym był prezesem, sam próbowałbym po swojemu rozgrywać media, inne kluby, czy vis a vis na klubowych stołkach. Nikt nie wyłoży kart na stół, bo zaraz zleci się stado sępów, a jak powszechnie wiadomo pieniądze i transfery lubią ciszę. Tutaj chodzi o zasadę, żeby nie wierzyć ślepo we wszystko, bo na każdym kroku ktoś próbuje nas kokietować, wyprowadzać w pole. Żeby nie szukać daleko, Mateusz Szczepaniak dowiedział się dopiero na prezentacji GKM-u Grudziądz, że przychodzi Gleb Czugunow. Umówmy się, kto w 1. Lidze Żużlowej nie przyjąłby z otwartymi ramionami np. Norberta Krakowiaka? To zawodnik stojący przynajmniej półkę wyżej w formacji U24 niż zakontraktowany przez Polonię Szymon Szlauderbach. Czy gdyby Krakowiak dostał wolną rękę w poszukiwaniu klubu, Polonia czekałaby spokojnie aż go ktoś sprzątnie? Prezes może opowiadać, co chce, ale po Bydgoszczy chodzą słuchy, że maślane oczy w stronę Grudziądza są robione. Nie twierdzę, że Krakowiak, czy inny żużlowiec GKM-u wyląduje akurat w Polonii, ale wcale się nie zdziwię i nie będę miał o to pretensji do pana Kanclerza, że wykiwał dziennikarza. Bo to pierwszy raz jakiś prezes jedno mówi, a drugie robi? Kto zarzuci mi zaraz, że uczepiłem się Bydgoszczy. Nie, po prostu posłużyłem się najświeższym przykładem, który skłonił do refleksji. A do pana Jurka nic nie mam, nawet go lubię, dobrze mu z oczu patrzy. To samo Miedziński. Na dziś nie ma tematu. Okej, ale gdy powracający po koszmarnej kontuzji żużlowiec zacznie lać na treningu kolegów, prezes Kanclerz dalej będzie trwał w swoim postanowieniu i nie zamieni "warszawki" w umowę z finansowymi stawkami? Pytanie jest retoryczne. Kilka miesięcy w żużlu, to szmat czasu. Jason Doyle też już wyznał miłość Fogo Unii Leszno, a wylądował w Cellfast Wilkach Krosno. I podobnych przypadków z przeszłości można mnożyć. Życie niejednego już nauczyło, że w tym środowisku nie można ufać absolutnie nikomu.