Sezon 2022 należy do Bartosza Zmarzlika i po dzisiejszym turnieju w Vojens nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Po słabszych zawodach we Wrocławiu dwukrotny mistrz świata zrehabilitował się w najlepszy z możliwych sposobów i znów dołożył drugiemu Leonowi Madsenowi kolejnych kilka "oczek" w klasyfikacji generalnej. Obecnie Polak nad Duńczykiem ma aż dwadzieścia punktów przewagi i tylko kataklizm sprawi, że nie będzie on trzeci raz w karierze koronowany na toruńskiej Motoarenie. Szampany w Kinicach mogą wystrzelić już w przyszłym tygodniu. Elitarny cykl nie zamierza bowiem zwalniać i w najbliższą sobotę czołowa piętnastka globu wybierze się do Malilli. Tak, tej samej Malilli, gdzie przed rokiem Bartosz Zmarzlik nie dał rywalom żadnych szans i podobnie jak dziś stanął na najwyższym stopniu podium. A gdzie był wówczas Leon Madsen? Na odległym czternastym miejscu! Jeżeli więc historia zatoczyłaby koło, to Polak ostatnią rundę w naszym kraju rozpocznie już jako świeżo upieczony złoty medalista IMŚ. Będą dwa medale dla Polski? O krążku marzy też Patryk Dudek, który w lidze cieniuje ale w Grand Prix zalicza imponującą serię i tylko jedno "oczko" dzieli go od trzeciego obecnie Daniela Bewleya. Zawodnik For Nature Solutions Apatora Toruń imponuje zwłaszcza równą formą, dzięki czemu regularnie wjeżdża co najmniej do półfinału, a przy obecnym systemie punktacji każdy taki wyczyn jest na wagę złota. Po piętach obu wspomnianym wcześniej panom depcze ponadto Robert Lambert, czyli zespołowy kolega drugiego najlepszego Polaka w tegorocznym cyklu. Zarówno jednego jak i drugiego czeka na koniec domowy turniej, więc zdarzyć może się dosłownie wszystko. Niestety na tym koniec dobrych wieści. O podium na pewno musi zapomnieć już Maciej Janowski. Jednak to nie największe zmartwienie kapitana Betard Sparty Wrocław. 31-latkowi grozi realny spadek z cyklu i jeżeli czym prędzej się nie poprawi, to za rok zmagania obejrzy jedynie w telewizji. Na dziką kartę raczej nie ma co liczyć, bo na dobrej drodze do sportowego awansu z Tauron SEC jest Janusz Kołodziej. Czytaj też: Znów tego dokonał. To będzie przyszły mistrz świata?