Ząbik niedawno przejął obowiązki Roberta Sawiny, który najpierw sam chciał zrezygnować, później został zawieszony, a ostatecznie klub sam go odstawił. Były żużlowiec nie do końca sprawdził się w roli menedżera zespołu, być może brakuje mu trochę charyzmy, mocnego charakteru. Czasami wydawał się po prostu zbyt spokojny do tej roboty. Wiele osób właśnie na to zwracało uwagę. Sawina nie pasował do tej roli. Ząbik to także nie jest żaden furiat, człowiek o bardzo mocnym czy wybuchowym charakterze. Status swojej legendy zbudował w Toruniu na wielkim doświadczeniu, latach spędzonych na torze oraz w pracy z juniorami i zwyczajnej wierności jednemu klubowi. Stąd też ryzykowna jakby nie patrzeć decyzja o powierzeniu mu prowadzenia Apatora znajdującego się w trudnej sportowo sytuacji (ekipa złożona z gwiazd nie potrafi realnie zawalczyć o złoto). Ząbik ma 77 lat, drużyny w PGE Ekstralidze nie prowadził już bardzo długi czas. Tak tworzy się legendę. Godzinę po meczu jeździ traktorem Jan Ząbik tak bardzo wziął sobie do serca nową - starą rolę, że zaangażował się w nią w stu procentach. Ostatnio Michał Korościel z Eleven Sports pokazał na swoim profilu w mediach społecznościowych sceny, które miały miejsce godzinę po zakończeniu meczu ligowego w Toruniu. Pusty stadion, kilka osób kończących za chwilę swoją pracę, a Jan Ząbik... jeździ traktorem! Widać, że naprawdę zależy mu na tym, by nawierzchnia najbardziej jak to możliwe sprzyjała miejscowym. Na ten moment raczej mało realne jest, by Ząbik poprowadził Apatora także w przyszłym sezonie. Sportowo oczywiście nie ma wobec niego absolutnie żadnych zastrzeżeń, ale powoli zbliża się do 80-tki, a przecież żużel to ciągłe wyjazdy, stres, jedzenie w biegu. Pytanie, czy w ogóle sam Ząbik chciałby się podjąć takiej misji. Wiemy, że w Toruniu jest trudne środowisko. Przekonało się o tym kilku menedżerów oraz zawodników.