1 stycznia to nie tylko pierwszy dzień nowego roku, ale również formalne urodziny Jana Ząbika, żywej legendy toruńskiego żużla. Jak czytamy w skarbnicy informacji o czarnym sporcie w grodzie Kopernika - portalu speedway.hg.pl, były żużlowiec przyszedł na świat jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia, 21 grudnia 1945 roku. Niestety, wciąż nieodbudowana jeszcze po zakończeniu wojny infrastruktura drogowa i ostre mrozy spowodowały, iż urodzenie przyszłego trenera zgłoszono dopiero w nowym roku. Apator miał go na wyłączność Przez całą swoją karierę związany był z tylko jedną polską drużyną. Reprezentował barwy torunian w sezonach 1966 - 1986. Inne barwy zdarzyło mu się przywdziać tylko raz - w sezonie 1980, gdy PZMot wysłał go na "staż" do Anglii. Zdobywał wówczas punkty dla Tygrysów z Sheffield. W barwach Apatora zdobył młodzieżowe wicemistrzostwo kraju w sezonie 1969. Wówczas za żużlowców należących do grona juniorów uznawano bowiem jeszcze zawodników U23, a nie jak teraz U21. W lubelskim finale musiał uznać wyższość Zdzisława Dobruckiego. W sezonie 1975 walnie przyczynił się do awansu torunian do najwyższej klasy rozgrywkowej. W latach 80 tych zaczął już zaś łączyć jazdę jako żużlowiec z pracą trenera w Apatorze. Jako jeżdżący szkoleniowiec poprowadził swój macierzysty klub do pierwszego w historii drużynowego mistrzostwa Polski w sezonie 1986. Po zdobyciu upragnionego złota definitywnie zawiesił skórę (bo jeszcze za wcześnie by pisać o kevlarze) na kołek. W pamięci kibiców dużo bardziej zapisał się jako trener niż jako żużlowiec. To właśnie jemu przypisać należy złote pokolenie toruńskich wychowanków - Jacka Krzyżaniaka, Roberta Sawinę czy Roberta Kościechę. Najbardziej obiecującym wychowankiem Ząbika był zdecydowanie jego syn - Karol, indywidualny mistrz świata juniorów z sezonu 2006. Niestety, 2 fatalnie wyglądające wypadki (co ciekawe, oba spowodowane przez Damiana Balińskiego z Unii Leszno) radykalnie wyhamowały rozwój tego wspaniale zapowiadającego się zawodnika. Jan Ząbik za młodzież pójdzie w ogień Z czasem, jego szkółka znacznie zwolniła obroty. Jej ostatnim wychowankiem, który sprawdził się w dorosłym żużlu jest 26-letni dziś Paweł Przedpełski. W ostatnich latach Ząbik nie współpracował już z Apatorem sensu stricto, a prowadził jedynie miniżużlową Stal Toruń dla najmłodszych. Teraz ta sytuacja ma ulec zmianie. Jak wynika z nieoficjalnych informacji, niezależnie od tego czy za prowadzenie pierwszej drużyny odpowiadać będzie Krzysztof Gałańdziuk czy Tomasz Bajerski, praca z juniorami znów będzie domeną słynnego Jana Ząbika. Któż może uratować nadzieje toruńskich kibiców lepiej niż człowiek, który za młodzież gotów byłby skoczyć w ogień? Speedway.hg.pl przytacza na swych łamach fragment bliżej nieznanej publikacji pochodzącej zapewne z lat 70. - Z narażeniem własnego życia, doznając ciężkich poparzeń ciała, wyniósł z płonącego budynku troje małych dzieci oraz skutecznie pokierował akcją gaszenia pożaru - czytamy w niej o Janie Ząbiku. - Nie chce mówić o swoim wyczynie. Uważa, że zrobił to, co do niego należało. Był na weselu na wsi. Zapaliła się stodoła, w której spały dzieci. Płomień szybko ogarnął cały obiekt. Ludzie potracili głowy: zamiast ratować, zaczęli lamentować. Ząbik wskoczył raz i drugi w płomienie. Wyciągnął dzieci. Objął komendę, zorganizował mimo poparzeń akcję gaszenia. Zapobiegło to bardziej dotkliwym stratom.