Matty Cash w trybie ekspresowym dostał polskie obywatelstwo i odlicza dni do debiutu w reprezentacji Polski w piłce nożnej. Wojciech Szczęsny pewnie przywita go z otwartymi ramionami, bo nie wszystkie farbowane lisy mu przeszkadzają. Cash należy do kategorii, którą Szczęsny akceptuje. Ma polskie korzenie, ma już także nasz paszport, więc problemu nie ma. Rune Holta stał się Ryszardem Holtańskim, bo taka była potrzeba chwili Gorzej, gdyby Szczęsny był żużlowcem. Farbowanych lisów jeżdżących dla reprezentacji nigdy by nie zaakceptował. Największy zgryz miałby z Norwegiem Rune Holtą, który w 2002 roku stał się Ryszardem Holtą. A wszystko z powodu pomysłu prezesa Włókniarza Częstochowa Mariana Maślanki. Wtedy obowiązywały limity zawodników zagranicznych, więc ten wymyślił sobie, że z Holty zrobi Polaka i będzie miał w meczowym składzie miejsce dla kolejnego obcokrajowca. Maślanka jak powiedział, tak zrobił, a w kraju zaczęła się dyskusja, czy warto brać tego Holtę do kadry. W 2003, rok po otrzymaniu obywatelstwa Holta był już mistrzem Polski. W 2005 zdobył pierwszy złoty medal z reprezentacją, a dwa lata później zaczął jeździć w Grand Prix jako Polak. Zmiana Holty wielu kibicom się nie spodobała Holta skarżył się kiedyś, że w Norwegii został mocno skrytykowany za swoją decyzję, ale i u nas czasem mu się oberwało. Wielu kibicom nie spodobało się to, że PZM zgodził się, by jeździł dla Polski w Grand Prix. Cztery lata temu kibice w Toruniu zaczęli krzyczeć do Holty, że jak jest Polakiem, to niech się przedstawia w naszym języku. Polski mistrz Tomasz Gollob, choć szczerze lubił Holtę dziwił się, że trener Marek Cieślak chce go wystawić w podstawowym składzie w jednym z finałów. Wielu kibiców do dziś nie akceptuje Polaka Holty, choć jak to mówi trener Cieślak, parę medali pomógł nam zdobyć. Zawodnik opowiedział nam kiedyś, że dla niego wiele znaczyło to, że mógł startować pod polską flagę. A medale zdobyte z naszą reprezentacją są dla niego najważniejszymi trofeami. - To najcenniejsze rzeczy, jakie mam - opowiadał w rozmowie z WP, dodając, że nikt nigdy nie dał mu odczuć, że w kadrze jest intruzem. Ma szczęście, ze Szczęsnego przy tym nie było. Pierwszy był Bułgar Petranow, po nim Anglik Smith, czyli Kowalski Farbowane lisy jeżdżące na żużlu to jednak nie tylko Holta. Przed nim był Anglik Andy Smith, który stał się Andrzejem Kowalskim i był nawet rezerwowym w finale IMP. Dzięki temu, że Smith miał polski paszport, to stał się łakomym kąskiem dla klubów. Nie blokował miejsca dla innych obcokrajowców. A jeszcze przed Smithem był Bułgar Georgi Petranow. Też dostał polskie obywatelstwo, ale szumu wokół niego nigdy nie było za wiele. Raz, że nigdy nie było tematu powołania Petranowa do kadry, dwa, że głównie startował w drugiej lidze. Mistrz świata Łaguta też jest Polakiem Zagraniczni zawodnicy sięgali po polski paszport nie tylko po to, żeby ominąć blokujące ich przepisy, ale i też po to, by ułatwić sobie życie. Polski paszport mają dwaj najlepsi Rosjanie: mistrz świata Artiom Łaguta i trzeci zawodnik świata Emil Sajfutdinow. Dzięki paszportowi łatwiej im się poruszać po Unii Europejskiej unikają wielu kłopotów, które dotykają ich rodaków przy okazji przekraczania granic. Nigdy jednak nie było tematu, by Łaguta czy Sajfutdinow jeździli jako Polacy w lidze, czy w Grand Prix. Chętnie natomiast zapytalibyśmy Szczęsnego, co sądzi o przypadku Gleba Czugunowa. Rosjanin stał się naszym rodakiem, biorąc za żonę Polkę. Zawodnik początkowo nie chciał się pochwalić, w jakich okolicznościach dostał paszport. Jego tajemnicę zdradził europoseł Ryszard Czarnecki. Za chwilę Piotr Olkowicz, dziennikarz Eleven Sports opowiedział, jak swego czasu chciano namówić jego koleżankę z pracy Anitę Mazur, by wyszła za Czugunowa. Pogróżki pod adresem Czugunowa Teraz Czugunow jest w kadrze, ale niektórym się to nie podoba. Zawodnik padł nawet ofiarą hejtu. Jeden z kibiców zagroził mu na Twitterze. - Wypier... na Rosję. Tam jest twoje miejsce. Nie jesteś żadnym Polakiem - przeczytał Czugunow, ale trener kadry Rafał Dobrucki nic sobie z tego nie robi. Czugunow był na zgrupowaniu reprezentacji przed sezonem 2021. Podobnie, jak wcześniej Wiktor Trofimow, którego dziadek zdobywał medale dla Związku Radzieckiego, a on stał się farbowanym lisem. Żużel pewnie nie powiedział ostatniego słowa w kwestii farbowanych lisów. Mamy najlepszą ligę świata, dla zawodników jest ona podstawowym źródłem utrzymania, a wielu z nich mieszka w Polsce. Zresztą Duńczyk Leon Madsen, który żyje na stałe w Wejherowie, rozważał staranie o polski paszport. Sprawa ucichła, ale nie ma wątpliwości, że kolejne przypadki są kwestią czasu.