Sebastian Zwiewka, Interia: Zadebiutował pan w PGE Ekstralidze już podczas meczu w Częstochowie, ale dopiero w Lublinie miał pan okazję wystąpić w całych zawodach w podstawowym składzie. Uważa pan, że może pan chodzić po tym występie z podniesioną głową?Szymon Bańdur, żużlowiec Cellfast Wilków Krosno: Tak jak mówiłem zimą, moim głównym celem na ten sezon są dobre występy w U24 Ekstralidze i w zawodach młodzieżowych. Występy w PGE Ekstralidze to dla mnie wyróżnienie. Bardzo się cieszę, że zdaniem sztabu szkoleniowego na to za wyróżnienie zasłużyłem. Mecz w Lublinie oceniam na pewno "na plus", choć jestem świadomy, że gdybym nie popełnił kilku błędów, to zdobyłbym więcej punktów.Miał pan świetne starty, na dystansie motocykl też wydawał się szybki. Dzięki temu napsuł pan krwi indywidualnemu mistrzowi świata juniorów - Mateuszowi Cierniakowi. - Myślę, że mogłem zrobić w tym meczu jeszcze więcej. Przez swoje błędy potraciłem kilka punktów. Przynajmniej wiem, co muszę poprawić na przyszłość.Kiedy dowiedział się pan, że wystąpi pan w tym spotkaniu z numerem "7"?- Dotarło to do mnie dopiero w momencie, gdy zajechałem na stadion. Prawdę mówiąc, to wcześniej nie spodziewałem się, że dostanę szansę. Mam nadzieję, że spełniłem pokładane we mnie oczekiwania.Był stres przed zawodami, czy starty na żużlu wcale pana nie stresują?- Stres przed zawodami to normalna rzecz dla każdego zawodnika. Staram się jednak, aby to był pozytywny stres, taki motwujący do działania.Korzysta pan z silników klubowych?- Tak. Jako zawodnik na kontrakcie amatorskim, mam zapewniony sprzęt przez klub. Korzystam z silników od kilku tunerów. W Lublinie jechałem na silniku od Pana Jacka Rempały. Niektórzy zawodnicy czytają media i komentarze. Są też tacy, którzy skupiają się tylko na jeździe na żużlu i nic innego ich nie interesuje. Pana możemy zaliczyć do tej pierwszej czy drugiej grupy?- Staram się skupiać na sporcie i odcinać od wszelkich komentarzy, które lubią namieszać zawodnikom w głowach. Oczywiście, coś tam zawsze "przecieka" i nie da się całkowicie odciąć od opinii publicznej.Jakie ma pan cele na ten sezon i na dalszą karierę? Zapytam jeszcze o idola, na kim się pan wzoruje?- Nie mam jednego wybranego zawodnika, na którym się wzoruję. Staram się podpatrywać każdego i jeszcze dołożyć coś od siebie. Moim celem na ten sezon jest równa jazda i prezentowanie jak najwyższego poziomu przez cały jego okres. W przyszłości chciałbym trafić do cyklu Speedway Grand Prix i zdobyć mistrzostwo świata. Urodził się pan w Tarnowie, jeździł pan w Rzeszowie, teraz czas na Krosno. Uznał pan, że to w tym klubie są najlepsze warunki do rozwoju?- Myślę, że tak. Klub zapewnił mi wszystko, co jest potrzebne do rozwoju i wywiązuje się z umowy bez zarzutu. Dzięki temu mam czystą głowę i mogę skoncentrować się na zdobywaniu doświadczenia. Atutem jest też udział Cellfast Wilków w U24 Ekstralidze. Nigdy nie kryłem, że zależało mi, aby w niej startować.Na koniec zapytam pana jeszcze o pierwsze kroki w Akademii Janusza Kołodzieja. Lepszego trenera na początku przygody z żużlem raczej nie mógł pan sobie wymarzyć?- Moim trenerem w Akademii był pan Stanisław Kępowicz. Pan Janusz, gdy tylko mógł, również służył cenną radą. Bez nich na pewno nie byłbym w tym miejscu, gdzie teraz jestem i przy okazji serdecznie im za to dziękuję!