Malilla gościła w sobotę nie tylko najlepszych żużlowców globu, którzy walczyli w kolejnej rundzie cyklu Grand Prix. Chwilę wcześniej odbyły się historyczne zawody z serii SGP 4, w których rywalizowali dzieciaki w wieku 11-13 lat na specjalnie zaprojektowanych motocyklach o pojemności 190 cc. Ich pomysłodawcą i konstruktorem był Tony Rickardsson - sześciokrotny mistrz świata i człowiek, którego pod kątem ilości tytułów goni Bartosz Zmarzlik. Z fotelika samochodowego na tor żużlowy Młodzi adepci żużla rywalizowali na mini torze położonym nieopodal bazowego stadionu w Malilli. Ich rywalizacja przyciągnęła kilka gwiazd w tym m.in. Bartosza Zmarzlika. Polski mistrz świata przyglądał się tym zmaganiom z boku. Okazuje się, że miał ciekawe spostrzeżenia. - Za 5 lat przyjedzie na normalne zawody i mnie "strzeli" - miał powiedzieć pół żartem pół serio o Eliasie Jamilu, zwycięzcy tych zawodów, Zmarzlik. Trener kadry już wybrał skład na DPŚ! "Nie mam żadnych wątpliwości" Swoją drogą być może jest tak, że Bartosz czuje pismo nosem. Zwycięzca turnieju zrobił na wszystkich wielkie wrażenie. Wygrał z kompletem punktów, a w jednym z biegów popisał się piękną jazdą, kiedy to po przegranym starcie przedzierał się z ostatniej pozycji na czoło stawki. A w żużlu jest tak, że jeszcze dwa, góra trzy lata i zawodnicy z tego rocznika będą mogli śmiało jeździć na motocyklach o pojemności 500 cc i wejść na serio do seniorskiej rywalizacji. W tym wszystkim najważniejsza jest jednak idea zawodów, która promuje żużel i rozwija nowe talenty. Z jednej strony w turnieju zabrakło Polaków, ale z drugiej cieszyć może fakt, że inne nacje też stawiają na rozwój tej dyscypliny w swoich krajach. Dla przyszłości żużla ważne jest bowiem, aby prawdziwe ściganie nie odbywało się wyłącznie w polskiej lidze. Uwielbiali go oglądać. Teraz Phil Collins... upiększa im domy