Styczeń 2022, to był fatalny czas w życiu Kevina Woelberta. W miejscu, w którym stał garaż, pozostał popiół. - Ja nie potrzebuję tylko ramy czy jakichś nowych kabli. Muszę kupić właściwie wszystko, od gogli przez ramy po narzędzia. W pożarze straciłem właściwie wszystko, cały sprzęt, wszystkie narzędzia, zapasowe części, silniki, sprzęt do fitnessu. Ogień właściwie nie dał szans, by cokolwiek się ostało - mówi wtedy załamany Niemiec portalowi nowiny24.pl. Po tamtym ciosie jakoś się pozbierał Jakoś się pozbierał. Pomogli przyjaciele, Texom Stal Rzeszów podpisała z nim dobry kontrakt i przejechał ten trudny sezon. W zasadzie to okazał się najbardziej stabilnym ogniwem zespołu, by nie rzec liderem. Szybko stało się jasne, ze Stal chce go zatrzymać. Został. Z perspektywy czasu okazało się jednak, że podpis po kolejną umową był błędem, bo Stal już myślała o skoku na 1 Ligę i postanowiła sprowadzić wielu zawodników i wprowadzić element rywalizacji. Dla klubu sytuacja była wymarzona, dla żużlowców niekoniecznie. O jedno miejsce walczyło dwóch zawodników. Woelbert początkowo się łapał, potem jednak wypadł z gry. Teraz Stal go już nie chce, a inni jakoś też się nie zabijają. Zawodnik, który miał markę solidnego drugoligowca, przestał interesować kluby. Poza jednym. Nadzieja, że przygarnie go Landshut Sieci na Woelberta chce zarzucić MF Trans Landshut Devils, które w wyniku regulaminowych zmian (konieczność utworzenia spółki z siedzibą w Polsce) straciło miejsce w 1 Lidze i w zasadzie kończy budować skład na 2 Ligę. Liderami zespołu mają być Szwedzi: Kim Nilsson i Antonio Lindbaeck. Brakuje jednak mocnych niemieckich akcentów. W tym roku liderem był Kai Huckenbeck, który jednak poszedł do Abramczyk Polonii Bydgoszcz. W klubie liczą, że zastąpi go Erik Riss. Nie wiadomo jednak, jak on sobie poradzi, stąd pomysł ze sprowadzeniem Woelberta. Z nim kadra będzie na pewno mocniejsza. Inna sprawa, że Woelberta czeka walka o skład ze wspomnianym Rissem, ale nie tylko.