Puchar za pierwszy mistrzowski tytuł otrzymał od lorda Louisa Mountbattena, wuja księcia Edynburga. To był 1950 rok. Wtedy na Wyspach zawody żużlowe cieszyły się ogromną popularnością. Finał na londyńskim Wembley obejrzało 93 tysiące widzów. Do kasy organizatora wpadło ponad 22 tysiące funtów, do kieszeni Freddiego Williamsa wpadło 500 funtów. Za pierwszą nagrodę Williams kupił sobie wymarzony samochód Dziś równowartość 500 funtów dostaje przeciętny junior za punkt zdobyty w PGE Ekstralidze. Jednak w 1950 roku te 500 funtów, to były ogromne pieniądze. Williams w jednej z publikacji powiedział, że jego tata zarabiał wtedy 8 funtów tygodniowo w fabryce, a on skasował fortunę w jeden dzień i kupił za to wymarzony samochód Javellina Jowetta. Tamten sukces i zakup samochodu wiążą się z jeszcze jedną historią. Williams rozważał też bowiem kupno domu. Ostatecznie postawił na samochód i przyznał kiedyś, że to był dobry ruch, bo w hotelu na stadionie Wembley, gdzie jakiś czas mieszkał, poznał swoją żonę Pat Devries. To była łyżwiarka olimpijska. Freddie i Pat pobrali się w 1953 roku. Drugi mistrzowski puchar wręczali mu zdobywcy Everestu W 1953 roku Williams odniósł też kolejny wielki sukces w swojej karierze, bo po raz drugi został mistrzem świata. To było coś. Zwłaszcza że puchar odebrał z rąk Edmunda Hillarego i Joe Hunta. Kilka miesięcy wcześniej obaj stanęli na szczycie Everestu, a ich popularność w tamtym czasie była wręcz oszołamiająca. Williams w rozmowie z Telegraph opowiadał, że zdobycie tytułu na oczach ludzi, którzy weszli na najwyższą górę świata, było czymś niesamowitym. - To na zawsze pozostało w mojej pamięci - przyznał. Tata zrobił mu awanturę za przegraną z Parkerem Karierę zaczynał pod koniec drugiej wojny. Brał wtedy udział w wyścigach na trawie. Od 1947 roku startował dla Wembley Lions. Rok później wywalczył miejsce w składzie. W 1950 pierwszy raz zakwalifikował się do finału. Nie był faworytem mediów. W ogóle nie wymieniano go w gronie kandydatów do medali. Kiedy wygrał, to mama była przerażona, a tata był wściekły. Mama trafiła na okładkę lokalnego dziennika, a zdjęcie było podpisane: "Ze strachu nie patrzyła na wygraną syna". Tata z kolei był zły, że jego syn przegrał big z Jackiem Parkerem. Ojciec był surowym recenzentem kariery syna, ale i też bardzo mu pomagał. Wspólnie ustalali strategię na finałowe zawody. Freddie miał psychicznie stłamsić rywali. Tata przekonywał go, że już w pierwszym starcie musi zrobić wszystko, by pobić rekord toru, pokazać rywalom, że jest mocny. Zrobił to. Poprawił należący do siebie rekord toru z 71,4 na 71 sekund. Po finale spodziewał się gratulacji od taty, ale ten zrobił mu awanturę o Parkera. - Jak mogłeś - pytał, nie mogąc zrozumieć, że syn ten jeden raz przegrał. Nagle poczuł, że czas kończyć W przypadku Williamsa nie sposób pominąć niecodziennych okoliczności zakończenia kariery. To był 1956 rok. Po jednym z biegów wyjazdowego meczu ligowego z Belle Vue powiedział, że właśnie poczuł, że to jest odpowiedni moment na zakończenie kariery. - Nie czerpałem już przyjemności z jazdy. Skupiałem się na tym, jak uniknąć niebezpieczeństwa, jak nie zrobić sobie krzywdy. Ważniejsza od żużla stała się dla mnie rodzina - przyznał. Potem jeszcze pomagał swojemu bratu Ianowi w parku maszyn. Dla Iana to było coś, bo Freddie uchodził za zawodnika, który doskonale czuje sprzęt i potrafi obrać optymalne ścieżki na torze. Był w tym mistrzem. Tym bardziej szkoda, że jego kariera trwała tak krótko. Williams to jedyny Walijczyk z tytułem Ostatni raz na żużlu był widziany w 2012 roku. Pojawił się na zawodach Grand Prix w Cardiff, gdzie wręczył nagrodę Chrisowi Holderowi. Williams jest jedynym Walijczykiem, który zdobył tytuł mistrza świata na żużlu. Jest też pierwszym Brytyjczykiem, który dwukrotnie zdobył tytuł. Jego rekord wyrównał potem Peter Craven, a Tai Woffinden pobil go zdobywając tytuł trzy razy. Williams zmarł 20 stycznia 2012 roku w szpitalu Great Western Hospital. Poprzedniego dnia miał udar. Zobacz również: Jego żona zadzwoniła, żeby powiedzieć, że nie żyje