Regulamin PGE Ekstraligi mówi jasno. Każdy klub musi mieć w składzie czterech seniorów i jednego zawodnika U24. Jeżdżący w tym roku na U24 Dominik Kubera kończy wiek. Klub go zatrzymał, więc ktoś musiał z Platinum Motoru odejść. Padło na Jarosława Hampela. Kibice wciąż nie mogą tego pojąć. Ich reakcje pod oświadczeniem Polaka (na swoim fanpage'u umieścił wpis dziękując Motorowi za 4 lata) mówią same za siebie. W trakcie sezonu składali także podpisy pod petycją. Wartość 41-latka urosła przede wszystkim po genialnej końcówce sezonu. Był kapitanem z krwi i kości O tym, jak ważny jest Hampel dowiedzieliśmy się, zanim liga na dobre ruszyła. Przed sezonem przyszedł czas na wybór kapitana. Opaskę po Michelsenie przejął właśnie Hampel, który miał najdłuższy staż w Lublinie ze wszystkich zawodników. Mimo wszystko o czymś to świadczyło, że nie postawiono na gwiazdę w postaci Bartosza Zmarzlika, a na doświadczenie byłego wicemistrza świata. On był stworzony do tej roli. O atmosferę dbał już wcześniej, a teraz tylko potwierdził, że dokonano właściwego wyboru. Lubelscy fani go pokochali od pierwszych spotkań, choć do Lublina trafił nieco przypadkowo. W 2020 zabrakło dla niego miejsca w Lesznie, więc został ich bohaterem, gdy jeszcze nie byli jedną z potęg. To dzięki niemu mają złoto To Wrocław, a nie Lublin był głównym kandydatem do mistrzostwa Polski. Pod koniec sezonu karty się jednak odwróciły. Motor z meczu na mecz rósł w siłę, a zawodnicy Sparty stracili formę. Do tego doszły kontuzje. W Motorze wszystko się układało. Najważniejsze było jednak to, że tryb play-off odpalił Jarosław Hampel, którego średnia biegowa w finałowej fazie wyniosła grubo powyżej dwóch punktów na wyścig. Z tego powodu kibice tym bardziej nie mogą się pogodzić z jego odejściem. Ta kwestia rozegrała się jednak dużo wcześniej. Nie można było tego już odkręcić, a sam prezes Jakub Kępa przyznał, że to była najtrudniejsza decyzja, jaką musiał podjąć. Te noce będą nieprzespane Po odejściu Hampela aktualni mistrzowie kraju będą mieli w swoim składzie czterech zawodników z Grand Prix. W gruncie rzeczy o Zmarzlika można być spokojnym, ale Holder i Lindgren niejednokrotnie pokazali, że włożą głowę tam, gdzie inni boją się wsadzić rękę. Kubera również jest harpaganem i swoją szansę postara się wykorzystać w stu procentach. Nie zdziwmy się, jeśli z tego powodu prezesowi przybędzie trochę siwych włosów na jego głowie. Rywale tylko w braku poszczególnych zawodników mogą upatrywać swoich szans. Mimo wszystko w Lublinie tworzą prawdziwy monolit. Nawet wypadnięcie jednej osoby ze składu nie spowoduje katastrofy. Chyba że nie wszyscy z nich utrzymają wysoką formę z poprzedniego sezonu. Szymon Makowski, INTERIA