Polacy w sobotę w Vojens zrobią wszystko, aby przełamać złą passę z poprzednich lat i w końcu wygrać te zawody. W czterech poprzednich latach za każdym razem nasza reprezentacja była uznawana za faworyta do zwycięstwa, ale za każdym razem coś szło nie tak. Można więc powiedzieć, że SoN to nasza narodowa zmora. Wcześniej, kiedy jeszcze regularnie odbywały się turnieje w ramach Drużynowego Pucharu Świata, złota zdobywaliśmy seryjnie. A kiedy coś szło nie tak, to mieliśmy specjalistę od spraw beznadziejnych. Czy Zmarzlik i spółka wejdą w buty Golloba? Był nim Tomasz Gollob, który jak nikt inny potrafił ciągnąć kadrę za uszy. Nawet jeśli były mistrz świata nie był w formie, słabiej szło mu w Grand Prix czy w lidze, to w DPŚ zawsze odpalał i był prawdziwym przywódcą drużyny. Trener Marek Cieślak ufał mu jak nikomu innemu. Desygnował go na najtrudniejsze biegi, posyłał w ramach rezerw, gdy Polacy gonili rywali, a Gollob nigdy nie zawodził. Gollob był więc talizmanem do zdobywania złotych medali przez reprezentację na arenie międzynarodowej. Dziś te oczekiwania wszyscy przenoszą w stronę Bartosza Zmarzlika, który jest naturalnym liderem kadry. - W sobotę będą inne zawody. W półfinale liczył się awans i zapoznanie z torem. Każdy z nas trochę posprawdzał ustawień w sprzęcie, więc zdobyliśmy sporo wartościowej wiedzy - powiedział wicemistrz świata. Patryk Dudek, nominalny rezerwowy, również zdaje się zachowywać spokój. - Myślę, że to kwestia wyciągnięcia z naszych busów innych silników, które bardziej będą pasować do specyficznego toru w Vojens - powiedział przed kamerami Eurosportu. Polska reprezentacja czwartek spędziła bardzo aktywnie. Kadrowicze wybrali się na rower (ich ulubioną aktywność fizyczną), a także udali się na tor gokartowy, gdzie mieli okazję do wspólnego ścigania na czterech kółkach. Wieczorem zameldowali się na stadionie w Vojens, gdzie przyglądali się rywalizacji w drugim półfinale.