Już w niedzielę kolejna edycja jednego z najstarszych turniejów w Polsce - Kryterium Asów Polskich Lig Żużlowych. Zwody z przerwami organizowane są od 1982 roku w Bydgoszczy i w zamyśle miały uroczyście otwierać każdy kolejny sezon żużlowy. Turniej ten nawiązuje do Criterium Asów rozgrywanego w Bydgoszczy w latach 1951-1960. Kryterium Asów. Politycznie wstrzelili się fatalnie Historia turnieju jest bardzo pokręcona. Politycznie wstrzeliliśmy się fatalnie. Czasy były nieciekawe, dlatego nasza inicjatywa organizacji Kryterium napotkała duży opór w centrali. Chodziło o to, że "warszawka" patrzyła niezbyt przechylnym okiem na nasz pomysł, aby KA oficjalnie inaugurowały sezon Polsce. Idea KA zrodziła w murach sekcji żużlowej Polonii, gdzie redaktor Gazety Pomorskiej - Zbigniew Urbani i były kierownik klubu Stefan Wojtulewicz rzucili hasło: zróbmy to! Powiem nieskromnie, że ja tez byłem zaangażowany w tę dyskusję. Zadecydowaliśmy, że pan Urbani weźmie na siebie urabianie prezesa klubu i swojego redaktora naczelnego wciągając "Pomorską" w turniej. I tak powstała nazwa Kryterium Asów Polskich Lig Żużlowych o Wieczystą Nagrodę Gazety Pomorskiej. GP fundowała nagrody za poszczególne miejsca, a zawody odbywały się przy komplecie widowni. To było prawdziwe żużlowe święto. Cały regulamin KA był na moje głowie. Opracowałem zasady podobne do tych, jakie figurują obecnie w cyklu Grand Prix. Zawodnicy nawet przyjeżdżali dzień wcześniej na trening, żeby zapoznać się z torem. Dobór zawodników też był obwarowany sztywnymi zasadami, dlatego na starcie turnieju stawała krajowa śmietanka. Dopiero później po uwolnieniu granic dla obcokrajowców, obsada stawała się bardziej międzynarodowa. Do występu w KA dopuszczano zawodników legitymujących się najwyższą średnią z poprzedniego sezonu. Z dawnej pierwszej ligi obligo miało ośmiu żużlowców, w tym przeważnie zawsze łapał się Polonista. Do tego pięciu przedstawicieli z drugiego poziomu rozgrywkowego i trzech reprezentantów gospodarzy. Pojechał do żony Połukarda Zawody cztery lata nie miały patrona. W 1985 roku śmierć na bydgoskim stadionie poniósł Mieczysław Połukard, a my postanowiliśmy oddać mu hołd. Pojechałem nawet do żony Mietka z prośbą, aby wyraziła zgodę na nadanie turniejowi imienia jej męża. Zawodnicy oprócz pieniędzy za zdobyte punkty i miejsca, po każdym zwycięstwie biegowym dostawali nagrody rzeczowe, które były fundowane przez zakłady pracy. Później w klubach nastąpiła wolna Amerykanka. Zaczęto wchodzić w paradę Kryterium, następowały kolizje terminów. Prezesi wydzierali sobie zawodników, a ci jechali, tam gdzie ktoś lepiej "posypał". Na kilka lat prestiż KA lekko podupadł. Na szczęście obecne władze Polonii nadały turniejowi dawnego blasku i są nawet transmisje w telewizji. Jestem tylko zbulwersowany, że Gazeta Pomorska wywiesiła białą flagę i swoją postawą zdewaluowała ten turniej. Ona była inicjatorem tej imprezy, a zarazem fundatorem przechodniego lauru - koła żużlowego z wplecioną w środek stroną tytułową gazety. Tam był też zawarty herb Polonii. Przykro, że nie udało się tej tradycji podtrzymać i gazeta została z koła usunięta. Dla mnie to był znak, symbol, coś na wzór legendarnej czapki Kadyrowa, na której indywidualni mistrzowie Polski wyszywali swoje nazwisko, albo inicjały.