Niewiele brakowało, a żużlowego święta pod Jasną Górą w ogóle by nie było. Częstochowę od kilku dni nawiedza bowiem deszcz. Najpierw spowodował on odwołanie finału młodzieżowych indywidualnych mistrzostw Polski. Potem zaś w niedzielę do samego końca nie dawał spokoju organizatorom i gdyby nie wymagana od tego sezonu plandeka, to kibice zapisywaliby w kalendarzach nowy termin spotkania. Dzięki ogromnym wysiłkom gospodarzy hitowy ćwierćfinał rozpoczął się jednak zgodnie z planem. Ciężki tor okazał się zdatny do jazdy i w paru wyścigach oglądaliśmy odważne pojedynki do samej mety. Pomimo loteryjnych warunków, to miejscowi szybciej połapali się o co biega i od pierwszej serii zdominowali przeciwnika. Sympatyków zielona-energia.com Włókniarza zachwycał zwłaszcza Kacper Woryna. Dla Polaka nie było biegów straconych i nawet po kiepskim starcie potrafił przedrzeć się on na czoło stawki. Ostatni wyścig meczu właśnie dzięki jego widowiskowej szarży śmiało może aspirować do gonitwy sezonu. Częstochowian do półfinału wprowadził jednak nie tylko fenomenalnie jeżdżący ostatnio Polak. Znakomitą formę z rundy Grand Prix na Stadionie Olimpijskim podtrzymał Leon Madsen, a pojedyncze, ważne punkty ciułali młodzieżowcy wraz z Fredrikiem Lindgrenem. W szeregach Betard Sparty dość niespodziewanie pierwsze skrzypce grał Bartłomiej Kowalski. Racja, junior tor przy Olsztyńskiej zna jak własną kieszeń, ale nikt nie spodziewał się po nim zainkasowania dwucyfrówki w tak wymagających warunkach. Z zazdrością w oczach na poczynania młodego kolegi spoglądały takie tuzy jak Tai Woffinden czy Maciej Janowski. Kapitan obecnych złotych medalistów DMP skończył zawody bez ani jednego biegowego zwycięstwa. Z kolei trzykrotny mistrz świata zdecydowanie nie był sobą i nie ustrzegł się nawet upadku. Jeżeli więc mamy doszukiwać się przyczyn porażki wrocławian, to przede wszystkim należy zacząć od tego duetu. Bez winy nie jest też oczywiście Gleb Czugunow, który położył kolejne spotkanie i w złych humorach udał się na wakacje. Rosjanin z polskim paszportem udaje się na wakacje, ponieważ to koniec sezonu dla mistrzów kraju. Porażka 38:52 nie pozwoliła im na awans do strefy medalowej z pozycji lucky losera co oznacza, że Wrocław nie będzie cieszył się w tym roku z choćby brązowego krążka. W półfinale pojedzie za to zielona-energia.com Włókniarz. Częstochowianie już w najbliższy piątek wybiorą się na trudny teren do Gorzowa. Podopieczni Lecha Kędziory nie mają stamtąd dobrych wspomnień, bo w rundzie zasadniczej Bartosz Zmarzlik i spółka pokonali ich 50:40. Czytaj też: Znów tego dokonał. To będzie przyszły mistrz świata?