Jeśli do 10 kwietnia Jason Doyle nie odda Bayersystem GKM-owi Grudziądz 420 tysięcy złotych, to nie zostanie potwierdzony do rozgrywek PGE Ekstraligi. Ryzyko takiego rozwiązanie rośnie, bo strony nie mają ze sobą kontaktu i nie szczędzą sobie uszczypliwości. "Prosty chłopak ze wsi" znów narobił zamieszania. Stracili gwiazdę, cios dla klubu Cztery miesiące temu Jason Doyle prosił GKM o raty. Teraz kontakt się urwał Konieczność zwrotu pieniędzy wzięła się, stąd, że GKM wypłacił Doyle’owi 700 tysięcy z opiewającej na milion kwoty kontraktowej, ale zawodnik doznał kontuzji w lidze angielskiej i pojechał raptem w kilku spotkaniach. Regulamin jasno mówi w takiej sytuacji o zwrocie. Tu został on wyliczony na wspomniane 420 tysięcy. Jeszcze w październiku 2024 Doyle prosił o rozłożenie płatności na raty. Klub na to nie przystał. Potem z Grudziądza poszła informacja, że zawodnik wynajął prawnika i nie ma z nim kontaktu. Teraz jednak do akcji wkroczył Krono-Plast Włókniarz Częstochowa, nowy pracodawca zawodnika. Włókniarz Częstochowa rzuca koło ratunkowe Włókniarz ma interes w tym, żeby pogodzić zwaśnione strony i uchronić Doyle’a przed skreśleniem z ligi. Jeśli częstochowianom się to nie uda, to 11 kwietnia, w meczu z GKM-em będą musieli sobie radzić bez swojej największej gwiazdy. W Częstochowie mają już zarys planu ratunkowego. Wiadomo, że płatność kontraktu Doyle’a we Włókniarzu jest podzielona na sześć rat. Każda z nich ma opiewać na niecałe 200 tysięcy złotych. W lutym klub ma płacić pierwszą ratę, w marcu kolejną. We Włókniarzu Częstochowa już myślą, jak zmodyfikować płatności Zdaniem częstochowskich działaczy te dwie raty nie wystarczą jednak do pełnego rozliczenia z GKM-em, dlatego jest pomysł, by delikatnie zrekonstruować budżet i część trzeciej, kwietniowej raty dołożyć do tych dwóch pierwszych, tak żeby kwota się zgadzała. Niewykluczone, że Włókniarz te dwie pierwsze raty przeleje wprost na konto GKM-u. To są jednak technikalia. Dla klubu spod Jasnej Góry najważniejsze jest to, żeby załatwić temat i mieć Doyle’a w składzie na inaugurację ligi. W zasadzie to sama sprawa wszystkich zdumiewa. Wiele osób zastanawia się, jak to możliwe, że Doyle nie ma pieniędzy, żeby zwrócić je klubowi. Zawodnicy kasują przecież w polskiej lidze wielkie pieniądze. To są milionowe kontrakty. Tymczasem Doyle w rozmowie z oficjalną stroną angielskiego klubu z Oxford dowodził, że przez decyzję GKM-u został bez dochodów i przy wysokich kosztach leczenie potrzebował pomocy.