Dados przyszedł na świat w Piotrowicach Wielkich - wsi położonej w województwie lubelskim, na północny-zachód od Lublina. Licencję zdał po roku treningów, w wieku 16 lat, w barwach Motoru Lublin, dla którego startował do 1995 roku - do momentu spadku z 1. Ligi - ówczesnej najwyższej klasy rozgrywkowej. Później przeniósł się do Grudziądza, gdzie startował do 2000 roku. Za czasów jazdy dla GKM-u, Dados odnosił największe sukcesy. Zdobył tytuł najlepszego juniora świata, a także sięgał po złote medale w Polsce - w MIMP-ie i w MDMP, wraz z kolegami z drużyny, na domowym torze w Grudziądzu. Później miał okazję jeszcze startować w barwach Atlasu Wrocław (2001-2003), z którym zdobył dwa medale Drużynowych Mistrzostw Polski. Zdołał jeszcze podpisać kontrakt z macierzystym klubem z Lublina na sezon 2004, ale niestety nie zdążył odjechać żadnego meczu. Wypadek odmienił życie W 2000 roku, czyli na cztery lata przed śmiercią, Dados miał poważny wypadek. Jadąc motocyklem szosowym z dużą prędkością, żużlowiec zderzył się czołowo z samochodem, który wymusił pierwszeństwo. Trafił do szpitala z szeregiem bardzo poważnych obrażeń - pękniętą wątrobą, odmą płuc, licznymi złamaniami (m.in. żeber i kręgosłupa). Fizyczna rekonwalescencja nie trwała przesadnie długo, bo "zaledwie" trzy miesiące. Tempo regeneracji, i sam jej fakt, były imponujące. - Lekarze mówili, że normalny człowiek nie wyszedłby z tego. Że chłopak ma niesamowicie silny organizm. Ależ w nim była nadludzka siła przeżycia. Jeszcze za bardzo nie mógł się ruszać w szpitalnym łóżku, a już mi placem pokazywał, że chce wrócić na tor - mówił w 2003 roku Jan Nowak, były trener Dadosa z GKM-u dla Sport.pl. Psychiczna rehabilitacja nie zakończyła się jednak nigdy. - To, co się wtedy wydarzyło, musiało zostawić w nim ślad - przyznawał anonimowy kolega z drużyny dla Sport.pl przed wieloma laty. Podobnego zdania byli lekarze, którzy uważali, że na późniejsze stany depresyjne Dadosa, duży wpływ mogło mieć właśnie to zdarzenie. Za trzecim razem dopiął swego Zanim Dadosowi udało się skutecznie popełnić samobójstwo, najpierw miał dwie próby. Przy okazji pierwszej, w styczniu 2003 roku, podciął sobie żyły, jednak zdołał go uratować jego mechanik. Za drugim razem, w marcu 2003 roku, próbował się powiesić, jednak w porę uratowała go jego żona, Agnieszka, z którą miał syna Denisa. Za trzecim razem Dados dopiął swego. 23 marca 2004 roku, czyli około roku po drugiej próbie samobójczej, wychowanek lubelskiego klubu spróbował się zabić po raz trzeci. Tym razem, niestety, skutecznie. Powiesił się w stodole przy swoim domu w Piotrowicach Wielkich, czyli w miejscu, z którego pochodził. Mimo, że zabrano go do szpitala, to niestety nie udało się go uratować - przez tydzień leżał tam w stanie śmierci klinicznej, po czym zmarł. Dados przed sezonem 2004 podpisał kontrakt z macierzystym klubem z Lublina. Miał wrócić do dobrze sobie znanego środowiska, by odbudować się psychicznie i fizycznie. Kilkanaście dni przed śmiercią wziął nawet udział w zgrupowaniu we włoskim Lonigo. Niestety w lidze już nie wystartował. Odszedł w wieku 27 lat.