"Doszło do bardzo poważnego uszkodzenia rdzenia kręgowego, choć nie został przerwany. Trudno powiedzieć, czy odzyska funkcje. Tomaszowi grozi głęboki niedowład, a może nawet porażenie ruchowe. Niczego nie przesądzamy, najbliższe dni i tygodnie zdecydują. Może to oznaczać koniec sportowej kariery" - powiedział dla TVP3 Bydgoszcz prof. Harat po operacji. Gollob miał wypadek na "okrążeniu rozpoznawczym" przed motocrossowymi mistrzostwami Polski strefy północnej w Chełmnie. Słynny żużlowiec został przetransportowany śmigłowcem do szpitala wojskowego w Bydgoszczy, gdzie przeszedł operację. Zanim trafił na stół operacyjny, przeszedł badanie tomografem komputerowym, które wykazało, że ma złamany krąg piersiowy TH7, uszkodzony rdzeń i obustronne stłuczenie płuc. Po godzinie 14 rozpoczęła się operacja. Trwała ponad trzy godziny. Przeprowadził neurochirurg, prof. Marek Harat, który w przeszłości wielokrotnie zajmował się zdrowiem najlepszego polskiego żużlowca. Początkowo pojawiły się informacje, że tuż po wypadku Gollob krzyczał, że nie ma czuje nóg. Nie potwierdził tego Robert Kempiński, trener GKM Grudziądz, klubu Golloba. Z kolei Władysław Komarnicki, były prezes Stali Gorzów, napisał na Facebooku, że Gollob nie stracił czucia w nogach. Optymistycznymi wiadomościami na temat stanu zdrowia żużlowca podzielił się jego przyjaciel - Zbigniew Boniek. "Tomasz z tego wyjdzie. Uff, ale ulga" - szef PZPN napisał na Twitterze. Prof. Marek Harat, znany neurochirurg, nazywany "lekarzem od cudów", nie miał jednak dobrych wiadomości po operacji. Tomasz Gollob jest jednym z najlepszych żużlowców w historii. W 2010 roku został mistrzem świata jako drugi Polak w historii. W drużynie wywalczył sześć tytułów. Łącznie zdobył 17 medali MŚ. W 1999 roku został wybrany najlepszym sportowcem Polski w plebiscycie "Przeglądu Sportowego". Motocross był jego wielką pasją i co sam podkreślał, także ważnym elementem treningu. MZ