Janusz Kołodziej został pozbawiony szans na walkę o cykl Grand Prix przez kontuzję. Kapitan Fogo Unii Lesznie nie wystartował także w pierwszej rundzie cyklu indywidualnych mistrzostw Europy. Zwycięzca cyklu SEC może liczyć na stałą przepustkę w Grand Prix. Absencja w jednej z czterech rund mistrzostw Europy sprawia, że margines błędu Kołodzieja jest znikomy, jeżeli chce triumfować w SEC-u. Nie jest pewny swoich umiejętności. Musi sprawdzić siebie O dziwo, nawet po tak dobrym sezonie, Janusz Kołodziej wciąż nie jest pewny tego, czy nadaje się do jazdy z najlepszymi. Kiedy ostatnio startował jako stały uczestnic cyklu Grand Prix, udało mu się nawet zwyciężyć jedną rundę. Problemy sprawiały mu tory techniczne i jednodniowe. Reprezentant Fogo Unii Leszno nie liczy nawet na dziką kartę i zdaje sobie sprawę, że awansować do Speedway Grand Prix może tylko poprzez zwycięstwo w cyklu SEC. Nie chce myśleć o wakacjach W związku z tym, że Fogo Unia Leszno odpadła w ćwierćfinale PGE Ekstraligi, turnieje pozostałe do odjechania przez Kołodzieja można policzyć na palcach jednej ręki. Żużlowiec Fogo Unii skupia się teraz na powrocie do pełni sprawności po kontuzjach. Kołodziej nie myśli o wakacjach, bo jak sam mówi - woli pracować, niż leżeć plackiem na plaży. Teraz Kołodzieja pochłonęła nauka pracy nad sobą. - Nie mam planów na zimę. Wolę pracować, niż się obijać. Dużo mi daje praca nad sobą. Problemy zawsze są i będą. Staram się bez psychologów pracować na swoim umysłem. Trochę mnie to kręci. To nie jest łatwe, bo głowa na żużlu dużo dostaje. Mamy stres, ciśnienie. To się odbija na psychice i na wielu rzeczach. Zima jest dla mnie ważna pod tym względem. Odpoczynek jest ważny, ale jak jadę na wakacje, to nie lubię leżeć. Na przykład jak mam jechać do Hiszpanii, to tylko żeby te wakacje połączyć z motocrossem - zakończył Janusz Kołodziej.