Ostatnio głośna jest sprawa Tomasza Bajerskiego, który miał spór z byłą partnerką. To oczywiście nie jest nic karalnego, bo przecież mamy do czynienia z normalną w życiu rzeczą, jaką jest spór między ludźmi. Przed laty jednak były uczestnik cyklu Grand Prix miał znacznie większe problemy. W 2012 roku został skazany na 16 miesięcy więzienia za wyłudzeniu kilkuset tysięcy kredytu. - Otwierałem dyskotekę i potrzebowałem kredytu. Podrobiłem zaświadczenie o zarobkach. W tamtych czasach wiele osób tak robiło. Dla mnie źle to się skończyło - wspominał Bajerski w nSport. Ta sytuacja jednak nie zachwiała jego pozycją w środowisku żużlowym. Nadal bowiem jest cenionym trenerem i ekspertem, bo dysponuje wielkim doświadczeniem zawodniczym. Pawlicki w Lesznie nietykalny Kilka lat temu Piotr Pawlicki został skazany na pół roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata za uszkodzenie ciała innej osoby. Żużlowiec Fogo Unii Leszno wdał się w bójkę i mocno przesadził. Krewki charakter Pawlickiego dał o sobie znać. Zawodnik dodatkowo miał zapewne świadomość tego, że w Lesznie był już bardzo znany. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że gdyby nie był żużlowcem, wyrok byłby surowszy. W pomoc Pawlickiemu zaangażowało się wiele osób, nie tylko tych z leszczyńskiego klubu. Ogólnie żużlowiec wielokrotnie mógł liczyć na wsparcie. W 2016 roku sam prezydent Leszna brał udział w akcji pod tytułem "utrzymajmy Pawlickiego w Unii". Zawodnik miał wówczas dobrą ofertę ze Sparty Wrocław. Ostatecznie został w Lesznie. Szombierski - bohater i kryminalista Historia Rafała Szombierskiego jest powszechnie znana i ostatnich jej fragmentów nie ma sensu przytaczać w tym tekście, bowiem były żużlowiec RKM-u czy Włókniarza nie jest już czynnym zawodnikiem. Z dziennikarskiego obowiązku dodajmy, że kilkanaście miesięcy temu po pijaku spowodował wypadek, w którym ucierpiała młoda kobieta. Uciekł z miejsca zdarzenia. Spędzi sporo czasu za kratkami. W trakcie kariery Szombierski również miewał swoje występki. Pomijając różnego rodzaju kontrowersje i skandale obyczajowe (np. obrażanie trenera na konferencji prasowej), żużlowiec dopuścił się niegdyś zniszczenia mienia. W 2003 roku wraz z Romanem Poważnym zdemolowali w Rybniku dyskotekę Bahamas. Musieli za to oficjalnie przeprosić. Niczego to w przypadku Szombierskiego nie zmieniło. Kibice nadal go uwielbiali, a prezesi cenili. Jak jednak tego nie robić, skoro człowiek wyciągnięty z pracy w Niemczech przyjeżdża i z marszu pokonuje aktualnego mistrza świata? Holta uciekał przed komornikiem 151 zł - tyle oficjalnie za punkt w 2017 roku dostawał Rune Holta. Co jasne, jest to absurdalne i nierealne. Zawodnik jednak nie chciał wykazać swoich rzeczywistych przychodów. Miał na głowie komornika i gdyby ten wiedział ile tak naprawdę żużlowiec wyciąga, miałby podstawy by zabrać się za jego pieniądze. Fakty są takie, że za 151 zł nie pojechałby nikt nawet w 2. Lidze Żużlowej. A sprawa dotyczyła zawodnika ekstraligowego, wówczas jeszcze z szerokiej światowej czołówki. Nikogo jednak ta sprawa do Holty nie zraziła. Mimo niemal 50 lat na karku, nadal jest gorącym nazwiskiem na rynku transferowym i kto wie, czy za rok nie wróci do PGE Ekstraligi. Na razie czeka na rozwój wydarzeń z umową warszawską we... Włókniarzu, w którym właśnie miał rzekomo 151 zł za punkt. Stachyra przestał używać telefonu Dawid Stachyra pomagał niegdyś argentyńskiego zawodnikowi Christianowi Zubilladze. Ten chcąc poprawić swój poziom sportowy, przekazał Polakowi pieniądze na zakup nowego sprzętu. Ufał, że Stachyra wie co robi. Zamiast nowego sprzętu, dostał od niego bezużyteczny złom, dla niepoznaki obity w logotypy Nickiego Pedersena. Co się stało, z pieniędzmi, można tylko się domyślać. Zubillaga nie mógł się później skontaktować ze Stachyrą. Bez ogródek nazywał go oszustem. Na podobne zachowanie Stachyry narzekał też tuner Ryszard Kowalski, a także Kolejarz Opole. W klubie dostał pieniądze na przygotowanie do sezonu, a jego sprzęt był tak katastrofalny, że można było wątpić czy faktycznie na niego wydał te środki. Stachyra mimo tak wielu oskarżeń nadal jest aktywny w środowisku, udziela się w telewizji i przez moment miał być menedżerem Stali Rzeszów. Ten pomysł jednak upadł.