Jabłoński od wielu lat występuje na antenach Canal+ w roli eksperta, czy współkomentatora. Trudno się temu dziwić, bo od wielu lat jest uważany za jednego z bardziej sympatycznych, czy wygadanych żużlowców. Doświadczenie z toru też ma pokaźne, bo w rozgrywkach ligowych występował przez 20 lat - zaczął w 2001 roku, a skończył w 2021. Po zakończeniu kariery występuje przed kamerą bardziej regularnie, niż wcześniej. Ostatnio był jednak zmuszony zrobić sobie przerwę. Wszystko dlatego, że podczas meczu Abramczyk Polonia Bydgoszcz - Orzeł Łódź, wyszedł z kabiny komentatorskiej i pojawił się w pomieszczeniu sędziego. Dlaczego? Ekspert uznał, że sędzia popełnił błąd, wykluczając z powtórki wyścigu jedenastego Kennetha Bjerre, więc Jabłoński - jak później przyznał w oświadczeniu - "poprosił arbitra o ponowne, uważne obejrzenie powtórek". Zachowanie eksperta było niedopuszczalne i jego pracodawca ukarał go miesięcznym zawieszeniem. Mirosław Jabłoński zrozumiał swój błąd i kilka dni później wydał oświadczenie, w którym przeprosił sędziego, swojego pracodawcę, czyli Canal+, kibiców i działaczy. Wytłumaczył powody postępowania, jednak wyraźnie zaznaczył, że wie, że postąpił źle i musi ponieść konsekwencje swoich czynów. Jabłoński wraca i krytykuje sędziów Mirosław Jabłoński powrócił w ten weekend do roli eksperta podczas ćwierćfinałowego meczu eWinner 1. Ligi Stelmet Falubaz Zielona Góra - H. Skrzydlewska Orzeł Łódź. Jeszcze zanim pojawił się na antenie skrytykował decyzje, które sędziowie podejmowali piątkowych meczach PGE Ekstraligi transmitowanych na antenie Eleven Sports. - Ja wracam do pracy, a sędziowie nadal w formie - Oliver Berntzon, Jaimon Lidsey - brak słów - napisał w opisie zdjęcia, które opublikował na Instagramie. Jabłoński odniósł się do dwóch decyzji sędziowskich z piątku. Arkadiusz Kalwasiński w piętnastym biegu meczu ZOOLeszcz GKM Grudziądz - Arged Malesa Ostrów Wielkopolski wykluczył Olivera Berntzona za upadek na wejściu w pierwszy łuk, a Paweł Słupski wykluczył z powtórki biegu trzeciego meczu Fogo Unia Leszno - zielona-energia.com Włókniarz Częstochowa Jaimona Lidseya, który zanotował upadek na wyjściu z pierwszego łuku. Słowa Jabłońskiego są o tyle zaskakujące, że większość oglądających i komentujących te dwa spotkania, choćby na Twitterze, raczej zgadzała się z werdyktami arbitrów i chwaliła ich za to, że nie dali się nabrać zawodnikom. Ostateczny głos w kwestii interpretacji nie ma jednak większość, a szef sędziów - Leszek Demski. Jego opinie na temat tych dwóch sytuacji usłyszymy pewnie dziś wieczorem w Magazynie PGE Ekstraligi.