Od kilkunastu dni w mediach, nie tylko tych społecznościowych, głównym i jedynym tak naprawdę tematem jest to, co dzieje się u naszych sąsiadów. Wojna i jej tragiczne skutki to w tej chwili rzecz absolutnie dominująca. Sportowcy zamiast publikowania zdjęć z treningów, często pokazują sposoby, w jaki można pomagać Ukraińcom. Tak zrobił choćby Grzegorz Walasek czy Patryk Dudek. Należy ich za to pochwalić, bo przecież jakby nie patrzeć zaniedbują obowiązki sponsorskie, ale są obecnie sprawy znacznie ważniejsze. W poniedziałek dzięki gościnności Startu Gniezno, na tor wyjechał Bartosz Zmarzlik. Dwukrotny mistrz świata nie pierwszy raz już "rozgrzewał się" przed sezonem właśnie w tym miejscu. Inna sprawa, że na jego treningu w Gnieźnie bardziej z pewnością marketingowo skorzystał sam klub niż on sam. Zapewne gdyby Zmarzlik chciał potrenować w Machowej, odbudowaliby mu tamtejszy tor. Trening mistrza przeszedł bez echa Pierwsze jazdy mistrza świata choćby rok temu ogłoszono z wielką pompą, mówiły o tym media, kibice dopytywali czy jest już forma na walkę o trzecie z rzędu złoto w Grand Prix. Tym razem jednak było inaczej. Zmarzlik poinformował o treningu w Gnieźnie, media branżowe dały o tym krótką wzmiankę. I tyle. Żadnych szczegółowych informacji czy wywiadów. To najlepiej świadczy o tym, jakie są teraz priorytety środowiska. Pozostaje pytanie, jak będzie to wyglądać w sezonie, czyli w zasadzie już za niecałe trzy tygodnie. Niektórzy eksperci apelują o to, by rozważyć opóźnienie startu rozgrywek. Do zastanowienia się nad tym nakłaniał choćby Jacek Frątczak. To raczej mało realna opcja, ale niczego nie można wykluczyć. Nie tylko ukraińskim żużlowcom jeszcze przez długi czas w głowie siedzieć będzie wojna, a nie żużel.