Ekstraliga na razie nie komentuje tego, co stało się na niedzielnym meczu Stelmet Falubazu z Pres Grupą Deweloperską Toruń. Gospodarze wciąż cieszą się z pierwszej wygranej w tym sezonie (46:44), ale kłopoty wydają się nieuniknione. A wszystko w związku z karami, jaki nałożono na klub po incydentach w ubiegłorocznym ćwierćfinale PGE Ekstraligi. Gigantyczne problemy gwiazdora z Rosji. To ma pomóc, ekspert tylko się uśmiecha Rok temu pogrozili im palcem. Wtedy kibice zaatakowali butelkami Zmarzlika i Kuberę Przypomnijmy, że wtedy, po meczu z Orlen Oil Motorem Lublin, Komisja Orzekająca Ligi "pogroziła Falubazowi palcem". Za odpalenie rac i butelki rzucane przez chuliganów w Bartosza Zmarzlika i Dominika Kuberę stadion Falubazu został zamknięty na jedno spotkanie. Wykonanie kary zawieszono jednak na rok, bo jednak taki mecz przy pustych trybunach wiąże się z ogromnymi stratami finansowymi. Po tym, co stało się w meczu z Toruniem, KOL może już jednak nie mieć wyboru. Tamta kara za Motor została ogłoszona we wrześniu 2024, więc pseudokibice "załatwili" Falubaz i ostatni mecz rundy zasadniczej z INNPRO ROW-em Rybnik odbędzie się najpewniej bez publiczności. To będzie dotkliwa kara finansowa i sportowa. Przebierańcy na stadionie Falubazu zrobili straszną "zadymę" Zaczęło się od tego, że kibice Falubazu w trakcie prezentacji rozłożyli sektorówkę, imitującą oddział szpitalny. Na okazałej sektorówce znalazł się napis "oddział pirotechniczny", co już zwiastowało potencjalne odpalenie środków pirotechnicznych przez kibiców zielonogórskiego klubu. Na kilka minut przed pierwszym wyścigiem spod oprawy wyszli kibice przebrani w stroje malarskie (zasłaniały ich ubrania w całości oraz twarze) i rozłożyli pirotechnikę na schodach. Kiedy sędzia zapalił zielone światło, a zawodnicy wyjechali w końcu na tor, podpalono race. Racowisko trwało przez kilka minut, a w oparach dymu przebrani kibice schowali się pod sektorówkę, zrzucili z siebie stroje malarskie i wrócili do swoich ubrań. Policja także zajmuje się tym, co stało się na Falubazie Spiker w Zielonej Górze podczas każdego ze spotkań apelował o kulturalny doping i zachowanie niegodzące w regulamin, bowiem grozić to będzie zamknięciem stadionu i tak się zapewne stanie. Ponadto w mediach społecznościowych zielonogórzanie także apelowali o kulturę, powołując się na nałożoną na nich karę. Zachowanie kibiców może skutkować nie tylko zamknięciem stadionu, ale też kłopotami dla kibiców, którzy odpalili pirotechnikę. - Prowadzimy postępowanie. Dokonaliśmy już oględzin stadionu, zabezpieczono także nagrania z monitoringu - mówi nam Małgorzata Stanisławska z zielonogórskiej policji. - Mamy swoje sposoby na wyłapanie takich delikwentów - przekazała Stanisławska, odnosząc się do "przebieranek" kibiców bezpośrednio związanych z odpaleniem rac.