- Nie próbowałem namawiać Nickiego do dalszych startów. Jak zawodnik się źle czuje, to nie ma co na siłę go puszczać do biegu. Zrobiłem zmianę. Nie zamierzamy wyciągać konsekwencji. Nicki przyjechał na mecz, chciał startować i zdobywać punkty, więc o jakich konsekwencjach mowa? - zapytał retorycznie Janusz Ślączka podczas wywiadu dla Canal+ Sport 5. Konsekwencji GKM nie wyciągnie także względem Gleba Czugunowa, który jeden swój bieg wygrał, a w trzech rezygnował z jazdy. - Gleb nie pojechał dobrego meczu, ale też nie można mówić, że nie chciało mu się jechać. Chciał i walczył. W jednym biegu wychodził na pozycję i został dociśnięty do płotu - tłumaczył swojego podopiecznego Ślączka. Taktyczne błędy Po raz kolejny w tym sezonie menedżer Ślączka nie dał sobie szansy na zwycięstwo meczowe. Wszystko przez taktykę. Kiedy w 12. wyścigu Kacper Pludra wyprzedził Denisa Zielińskiego, to pozbawiło grudziądzan szansy na rezerwę taktyczną, choćby przez dobrze dysponowanego Maxa Fricke. Do 13. biegu awizowany był Nicki Pedersen, którego trzeba było zastąpić, przez co w bój musiał zostać posłany Kacper Pludra. Co prawda junior grudziądzkiego zespołu imponował formą, ale nie aż tak, jak Australijczyk. - Walczyliśmy do końca. Próbowaliśmy bez Nickiego walczyć do końca, by jak najlepszy wynik wywieźć z Krosna. Wszystko się zgadza. W 14. biegu też pewnych zawodników nie było. Wszystko robimy tak, by każdy punkty zdobywał. Trudno zgłaszać zawodnika do biegu i powiedzieć mu, by przyjechał ostatni - bronił się przed kamerami Canal+ Sport 5 Janusz Ślączka. Nieregulaminowy tor Przed meczem sztab GKM-u miał spore pretensje do przygotowania nawierzchni toru. Ta była nieregulaminowa jeszcze na 4 godziny przed meczem. Tor odebrano dopiero na półtora godziny przed pierwszym wyścigiem. Menedżer Ślączka oskarża gospodarzy o celowe, złe przygotowanie toru. - Pogoda była świetna. W piątek i sobotę 20 stopni, więc nie ma co o pogodzie rozmawiać. Tor był przygotowany przez gospodarzy. Jeśli w sobotę i piątek świeci słońce, to w czym jest problem? - mówił rozgoryczony Janusz Ślączka.