Krzysztofa Sadurskiego śmiało można zaliczyć do najbardziej utalentowanych wychowanków Unii Leszno od momentu osiągnięcia wieku seniora przez Dominika Kuberę i Bartosza Smektałę. Pomimo, że 18-latek nie błyszczał w PGE Ekstralidze, pojechał parę solidnych spotkań w najniższej klasie rozgrywkowej w barwach Metalika Recycling Kolejarza Rawicz. Sama za siebie mówi też średnia 1,711 punktu na bieg, która napawała optymizmem i dawała nadzieje na lepsze jutro. Kilka obiecujących występów nie przekonało jednak działaczy tegorocznego półfinalisty najlepszej ligi świata, w efekcie czego junior musiał znaleźć dla siebie nowy zespół. Odejście nie było dla niego łatwe. - Unia stała się dla mnie bardzo ważnym klubem. Sentyment do tego klubu był i jest nadal, ale nagle słyszysz, że nie będziesz już właściwie potrzebny... Zacząłem jazdę w tym klubie, poznałem wszystkich chłopaków i ludzi, zaprzyjaźniłem się. To nie było miłe - przekazał młodzieżowiec czytelnikom Tygodnika Żużlowego. Krzysztof Sadurski brakującym elementem Wilków Krosno Ostatecznie junior wraz z teamem postanowił o wyborze oferty Cellfast Wilków. Co ciekawe, niewiele brakowało, a zamiast niego na Podkarpaciu wylądowałby jego były kolega z Unii. - Docelowo to nawet Kacper Pludra miał tam iść, bo jest o rok starszy ode mnie. Ale ułożyło się to tak, że to ja trafiłem do Krosna. Tak szczerze to ten transfer definitywny to lepsze rozwiązanie niż wypożyczenie. Bo na wypożyczeniu ani nie jesteś związany z tym klubem i sam nie wiesz co dalej z tobą będzie. Masz stabilizację i pewność - dodał. Krzysztof Sadurski dołączając do tegorocznego beniaminka eWinner 1. Ligi ma jednocześnie świadomość, że będzie musiał zmierzyć się z ogromną presją ze strony kibiców, którzy są doskonale wiedzą w jakiej roli został on sprowadzony. 18-latek przyznaje, iż działa to na niego mobilizująco. - Ta formacja juniorska w Krośnie nie zdobywała zbyt wiele punktów w pierwszej lidze i wszyscy mają nadzieję, że za rok będzie to wyglądało lepiej. Może w końcu wyjdę z tego leszczyńskiego cienia i udowodnię, że coś potrafię. I to, że potrafię wygrywać, a nie tylko jeździć dookoła - zakończył Krzysztof Sadurski.