Dudek i Janowski zaliczyli słabe sezony i to nie ulega wątpliwości (inna sprawa, że marzeniem większości zawodników jest sezon, w którym zostaje się drużynowym mistrzem świata). Żaden z nich nie zdołał utrzymać się w cyklu Grand Prix, ale za rok nadal będziemy mieć tam trzech Polaków, bo zostaje Bartosz Zmarzlik, awansował Szymon Woźniak, a dziką kartę dostał Dominik Kubera. Zabraknie jednak Dudka i Janowskiego, jakby nie patrzeć, gwiazd tego cyklu. Janowski rok temu miał brąz, a Dudek w 2017 był drugi na świecie. Obaj Polacy zapowiadają walkę o szybki powrót, bo przecież są tuż po 30-stce, co w żużlu jest żadnym wiekiem. Oczywiście pierwszym skojarzeniem przychodzącym do głowy, gdy pomyśli się o bezpośrednim awansie do GP, jest cykl Tauron SEC, czyli po prostu indywidualne mistrzostwa Europy. Faktycznie, przez ten cykl można awansować, ale taką nagrodę dostaje tylko zwycięzca. Tak więc tu trzeba mieć nie tylko dobrą i równą dyspozycję, ale też szczęście. Szczęście, którego np. w sezonie 2023 zabrakło Januszowi Kołodziejowi. Przez kontuzję opuścił jedną rundę i złoto miał praktycznie "pozamiatane". Oto druga droga. Trzeba się wykazać na austriackich łąkach i w słowackich górach Rzecz jasna można wejść do GP poprzez eliminacje, zakończone ich finałem z którego awansuje trzech najlepszych. Najtrudniejsze jest jednak na początku. Po pierwsze należy przejść przez polskie eliminacje, gdzie konkurencja jest potężna i naprawdę trzeba się wykazać i przede wszystkim trafić z formą już w kwietniu. Jeśli to się uda, może być już trochę z górki. Ale tylko trochę. Kolejny etap dla Dudka i Janowskiego wcale nie będzie łatwiejszy. Rundy kwalifikacyjne do GP są organizowane na torach typu Żarnowica (Słowacja), Murek (Austria) czy Debreczyn (Węgry). To nie są obiekty, które widzi się na co dzień i ci najlepsi zawodnicy znają je bardzo słabo. Oczywiście ułatwieniem jest stawka, bo na tym etapie dołączają zawodnicy z innych krajów, np. z Węgier, Czech czy Słowenii. Nie jest problemem ich pokonać. Ale zawsze może znaleźć się jakiś "wyskokowiec", który jest reprezentantem gospodarzy i na co dzień trenuje na danym torze. Gdy jednak uda się przejść i ten etap, pozostaje jeden krok do szczęścia, czyli GP Challenge. A tam niestety decyduje w głównej mierze dyspozycja dnia.