Falubaz zdominował pierwszoligowe rozgrywki i w cuglach wrócił do PGE Ekstraligi. Równie dobrze poradził sobie na rynku transferowym, choć trzeba przyznać, że miał w tym sporo szczęścia. Głównym transferem było ściągnięcie Jarosława Hampela, czyli multimedalisty mistrzostw świata oraz Polski. Klasa sama w sobie. Wielkie sukcesy 42-latka Jarosław Hampel w swojej karierze reprezentował kluby z Piły, Wrocławia, Leszna, Zielonej Góry oraz Lublina. Z każdym z nich sięgał po mistrzostwo Polski. W sumie ma aż dziewięć tytułów, goniąc największe legendy polskiego żużla. Sam już jest żywą legendą, bo w swoim CV może uwzględnić także 8 krążków mistrzostw świata z reprezentacją Polski, a także trzy medale w cyklu Grand Prix. Przez lata był czołową postacią na świecie. Razem z Tomaszem Gollobem dumnie reprezentowali nasz kraj i bili się o najwyższe lokaty w zawodach rangi międzynarodowej. W Ekstralidze rządził i dzielił, będąc motorem napędowym każdej ze swoich drużyn. To wszystko do czasu straszliwej kontuzji uda, którą doznał w 2015 roku. Od tamtej pory nie jest tym samym zawodnikiem. Wyciągnęli do niego rękę. Teraz obyło się bez sentymentów Po długiej i żmudnej rehabilitacji wrócił na tor pod koniec sezonu 2016. Nigdy już jednak nie wrócił do walki o najwyższe cele indywidualne. W PGE Ekstralidze można powiedzieć, że był solidną drugą linią. Występował jednak w klubach z czołówki, w których nie musiał odgrywać pierwszoplanowych ról. Kluby miały swoich liderów, a Hampel miał być po prostu solidnym ogniwem, dzielącym się swoim bogatym doświadczeniem. Często też facetem od brudnej roboty i zadań specjalnych. Od 2021 roku wprowadzono przepis, który wymaga na pozycji seniora jednego zawodnika do lat 24. W związku z tym pracę w Lublinie stracił Jarosław Hampel. Obyło się bez żadnych sentymentów, co obie strony doskonale zrozumiały. Decyzję podjęto dość wcześnie, ale tak teraz wygląda budowa składu na kolejny rok. Co ciekawe w tym samym czasie Hampel włączył drugi bieg i zaczął zdobywać dwucyfrowe zdobycze. To właśnie dzięki niemu Motor mógł bez obaw sięgnąć po drugie złoto z rzędu. Cała Zielona Góra będzie go nosić na rękach? Na to muszą uważać Początek zmagań nie był jednak tak kolorowy i dlatego podjęto decyzję o rozstaniu. Praktycznie drugi rok z rzędu Hampel miał kłopoty na początku rywalizacji. Nie było jednak aż takich problemów, jak chociażby w 2022 roku, kiedy początkowo ogromnym wysiłkiem dla niego było zdobycie choćby jednego punktu. Trochę lepiej, ale i tak słabo było w roku poprzednim, gdzie po prostu był tłem samego siebie. Teraz dołączył do Enea Falubazu Zielona Góra. Beniaminek ma ogromną chrapkę na sprawienie niespodzianki, ale priorytetem jest spokojne utrzymanie w Ekstralidze. To właśnie ma zapewnić wicemistrz świata z 2010 i 2013 roku. Po wielu latach trafił do zespołu, który nie ma aspiracji medalowych, tylko zupełnie odmienne. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to będzie grał pierwsze skrzypce, a cała Zielona Góra będzie nosiła go na rękach. Warto wciąż jednak pamiętać o turbulencjach, które przechodził przez ostatnie dwa lata w pierwszych tygodniach jazdy. Fakt, turniej pożegnalny Piotra Protasiewicza i to na jego nowym domowym torze zwyciężył, ale jego dalsze starty były po prostu kiepskie. Zielonogórzan czeka kilka ważnych spotkań już na początku sezonu. Będzie to domowe starcie z ZOOleszcz GKM-em oraz wyjazdowe z Fogo Unią. Bez skutecznego Hampela nie ma szans, aby Falubaz wyszedł zwycięsko z tych pojedynków, które mogą na końcu ważyć o losach utrzymania.