Becker w niedzielę wziął udział w zawodach w Żarnovicy. Po upadku w swoim pierwszym starcie pojechał na badania do słowackiego szpitala. Pierwsze diagnozy mówiły o urazie kości strzałkowej prawej nogi. W poniedziałek Amerykanin zjawił się w Zielonej Górze, gdzie odbyły się kolejne badania wraz z konsultacjami medycznymi z klubowymi lekarzami. U zawodnika stwierdzono pęknięcie kości strzałkowej w okolicach kostki. Falubaz ma problem Enea Falubaz na swojej stronie internetowej zaznaczył, że nie jest to złamanie z przemieszczeniem. Przerwa ma potrwać około czterech tygodni, więc żużlowiec opuści kilka pierwszych spotkań. - Nieobecność Beckera nic nie zmieni w kontekście przebiegu całego sezonu, bo najważniejsze są play-offy. Absolutnie tutaj bym nie panikował i nie podejmował żadnych nerwowych ruchów z pozyskaniem nowego zawodnika, który pojeździłby przez miesiąc i co dalej? Kiedyś przekonałem się o tym, że więcej wcale nie znaczy lepiej. To jest sport indywidualny. Każdy chce startować i rywalizować - mówi nam Jacek Frątczak.Już we wtorek informowaliśmy, że zielonogórzanie chcą przekonać Betard Spartę do wypożyczenia Francisa Gusta. Rozważają także zatrudnienie Timiego Salonena, skontaktowali się z Wiktorem Trofimowem. Przed rokiem mieli trzech zawodników na pozycji U24: Mateusza Tondera, Jana Kvecha oraz Damiana Pawliczaka. - W przypadku kontuzji pojawiają się głosy próbujące udowodnić, że brak zawodników na ławce jest błędem. A ja uważam, że właśnie trzymanie długiej ławki to błąd. W okresie transferowym odeszło trzech zawodników, bo nie mieli regularnych startów i szukali alternatywnych rozwiązań. Kontuzja? Dzisiaj dopasowuje się ideologię do faktów - twierdzi nasz rozmówca. Frątczak daje dobrą radę Były menedżer radzi Falubazowi inne rozwiązanie. - Pamiętajmy o jednej rzeczy. Juniorzy mają status zawodników rezerwowych. W Zielonej Górze są chłopcy, którzy po tym sezonie kończą wiek juniora. Ich status za rok będzie taki sam, jak w przypadku Beckera. Ostatni rok powinien być momentem, w którym następuje refleksja, że jak nie teraz, to kiedy. Niczego na siłę bym nie łatał, tylko jechałbym tym, co mam i eksploatowałbym juniorów. Byłaby to inwestycja w młodzieżowców pod kątem tej właściwej fazy sezonu. Jak drużyna przegra jeden mecz, to teraz nie ma to większego znaczenia. Zawodnicy mają być gotowi na play-offy - zaznacza. - Żaden zawodnik, który poważnie myśli o zaistnieniu w lidze, nie będzie się pisał na taki układ. Załóżmy, że dostaje cztery mecze, a następnie do zespołu po kontuzji wraca Becker. I co wtedy? Walka o skład. Nie znam poważnego zawodnika piszącego się na taki projekt. To jest kłopot. Nikt rozsądny się na to nie pisze. A poza tym nie widzę potrzeby uzupełniania składu Falubazu - podsumowuje Frątczak.