Tegoroczny finał SoN przedstawił polską kadrę jako drużynę posiadającą wielką indywidualność (Bartosz Zmarzlik) i kilku zawodników na średnim międzynarodowym poziomie. Akurat w sobotnim finale nasza największa gwiazda nie była sobą, bo Zmarzlik co do zasady zawiódł. Jednak jego klasę jako czterokrotnego mistrza świata trudno kwestionować. W każdym razie nie był to także idealny turniej dla "doparowych" Bartosza. Dominik Kubera może nie jechał źle, ale nie błyszczał. Nie był na pewno zawodnikiem, który mógł dać reprezentacji złoty medal. Podobnie jak Maciej Janowski, który po półfinale stracił miejsce na rzecz Patryka Dudka. Ten drugi w finale w ogóle nie dostał swojej szansy. Trudna selekcja trenera Dobruckiego Zmiany i rotacje w drużynie wzięły się z tego, że poza Zmarzlikiem w zasadzie nie było pewniaka. W środowisku coraz głośniej mówi się o tym, że nasza kadra jest dziurawa jak szwajcarski ser. Tylko Bartosz jest na topowym poziomie. Pozostali to żużlowcy, których obecnie stać jedynie na walkę w Grand Prix o miejsca 8-15. Najlepszym tego dowodem są wyniki z poprzedniego i obecnego roku w cyklu mistrzostw świata. Po mimo takiego stanu rzeczy wszyscy liczyli, że naszym reprezentantom uda się zmobilizować na te zawody i przełamać klątwę SoN - turnieju, w którym jeszcze nigdy nie zwyciężaliśmy. Stało się inaczej, a finalnie piąte miejsce było zalążkiem do krytyki, jaka wylała się w stronę kadry. - Zhańbiliście Polskę. Beznadziejni jak piłkarze - pisali w sieci fani. - Mówicie, że Polacy są najlepsi na świecie, a ciężko wybrać nam parę, która będzie w stanie wygrać z Niemcami. A oni nawet profesjonalnej ligi nie mają. Blamaż i pośmiewisko - to tylko jedne z przykładów niezadowolenia żużlowych kibiców po finałach SoN. Co dalej z przyszłością trenera? Oczywiście w całej dyskusji nie brakuje również głosów, aby podziękować za pracę trenerowi Rafałowi Dobruckiemu. Z naszych informacji wynika, że taki scenariusz nie jest jednak poważnie rozpatrywany. Szkoleniowiec chwalony jest za swoją działalność na wielu obszarach, a prowadzenie pierwszej drużyny to tylko pewna część jego obowiązków. Wszystko wskazuje więc na to, że Dobrucki zostanie z kadrą i za rok dostanie jeszcze jedną szansę na zwycięstwo w SoN. Polacy będą mieli na to nieco większe szanse, bo gospodarzem finałowego turnieju ma być Toruń.