Po sobotnim sukcesie w Vojens, gdzie Bartosz Zmarzlik zapewnił sobie piąty tytuł mistrza świata, ruszył w drogę do rodzinnych Kinic, gdzie przez chwilę może poświętować i cieszyć się sukcesem ze swoimi bliski. A tymi otacza się na co dzień, bo nasz zawodnik postawił na rodzinę nie tylko w życiu prywatnym, ale także zawodowym jako sportowiec. Mama, tata i brat. Oni byli z nim od początku Nasze wyliczenia zacznijmy od mamy Doroty. Ona przez laty pełniła wyjątkową rolę w teamie syna. Jest księgową i choćby z tego tytułu chodziła na rozmowy z klubami negocjować kontrakt dla młodego Bartka. Teraz już tym się nie zajmuje, ale ciągle wspiera pociechę od strony finansowej. Co ciekawe, kiedyś była bliska tego, aby zatrzymać karierę Zmarzlika. Jeszcze za czasów juniorskich bardzo poważny upadek miał starszy z braci Paweł. Wtedy mama Dorota nie chciała przeżywać traumatycznych chwil i była gotowa odwieść Bartka od jazdy na żużlu. - Paweł przekonał mnie jednak, żebym tego nie robiła. Żebym nie karała Bartka za to, co jemu się stało - wytłumaczyła sama zainteresowana. Postać numer dwa to tata Paweł. Uchodzi za złotą rączkę. Ma własny zakład ślusarski. Swego czasu zajmował się produkcją aluminiowych ram do motocykli, które zaprojektował były szwedzki żużlowiec Andreas Jonsson. Robił też silnika dla Bartka - przede wszystkim na samym początku kariery. Dawniej był głównym "mózgiem" teamu Zmarzlika, a dziś nieco usunął się w cień, ale ciągle często obecny jest na zawodach z synem. - Tata jest naszą dobrą duszą, która obserwuje i w razie potrzeby zakasa rękawy ruszając do pracy - tak opisuje jego rolę Bartosz. Specjalną i kluczową rolę pełni starszy brat Paweł. Jest przede wszystkim menedżerem i człowiekiem, który dba o szereg różnych spraw. Logistyka, dokumenty, organizacja pracy teamu - to jedne z jego odpowiedzialności. Team dopełnia dwójka mechaników - Seweryn Czerniawski i Grzegorz Musiał. Z pierwszym panowie znają się jeszcze z czasów dzieciństwa. - Mieszkaliśmy niedaleko siebie. Zawsze mieliśmy dobry kontrakt. Traktuję go jak brata, przyjaciela. W przeszłości naprawiałem rodzinie Bartka samochody. Wtedy padła propozycja, aby dołączyć do jego zespołu i tak to się zaczęło - przypomniał Czerniawski. Grzegorz Musiał dołączył z kolei nieco później, gdy Bartosz awansował do cyklu Grand Prix. Wniósł doświadczenie wniesione latami pracy przy żużlu. - Rozumiemy się bez słów - tak ocenił współpracę z mistrzem świata. Na koniec, gdy idzie o kwestie sprzętowe, nie sposób nie wspomnieć o Ryszardzie Kowalskim, czyli tunerze zawodnika. O nim było bardzo głośno w trakcie sezonu. Wszystko przez silniki, które nie zawsze działały tak, jakby życzył sobie tego żużlowiec. Spekulowano nawet o potencjalnym rozstaniu. Bartosz próbował w międzyczasie sprzętu od innych mechaników. Koniec końców to "małżeństwo" przetrwało kryzys i dziś obie strony mogą cieszyć się z wielkiego sukcesu. Dom oazą spokoju mistrza W całej układance szczególną rolę pełni rzecz jasna żona Sandra oraz dwójka synów - Antek i Franek. Wybranka serca Bartosza prowadzi swój zakład kosmetyczny. Para zna się ze sobą już bardzo długo. Podobno rozumieją się bez słów. Sam mistrz świeżo po wywalczeniu tytułu mistrza świata w wywiadzie telewizyjnym dziękował Sandrze za cierpliwość i wsparcie przez cały sezon. A do kolejnych zwycięstw i medali Zmarzlika motywują synowie. - Robię to dla nich - przyznał z łezką w oku. Starszy z potomstwa już przejawia ogromne zainteresowanie motoryzacją. Ma specjalnego quada i motocykl, którym szaleje wokół domu. Kto wie, być może za kilkanaście lat stanie pod taśmą wspólnie ze swoim tatą.