Jerzy Kanclerz kontraktując Szymona Szlauderbacha chciał wiedzieć, czy jego współpraca z Okoniewskim wciąż będzie trwała. Mimo że panowie działają razem od stosunkowo niedługiego czasu, to już można efekty tej kooperacji dostrzec. Szlauderbach zaczął jeździć naprawdę solidnie, i to na poziomie pierwszoligowym. Jeszcze niedawno miewał kłopoty nawet w 2. Lidze. Komplet punktów z Falubazem, dobry występ w Bydgoszczy - to wszystko spowodowało, że Polonia sięgnęła po wychowanka Fogo Unii Leszno. W klubie liczą, że będzie lepszy niż Michaiłow. Liczą też na to, że duży wpływ na Szlauderbacha będzie miał wspomniany Okoniewski, były żużlowiec Polonii. Swego czasu bali się go najwięksi na świecie, bo na przełomie wieków - nie będzie to przesadą - zapowiadał się na mistrza świata. Sukcesy na arenie krajowej (zdobył wszystkie kaski, Srebrny i Brązowy po kilka razy, dwukrotnie był mistrzem Polski juniorów) oraz międzynarodowej kazały upatrywać w nim gwiazdy światowego żużla. Okoniewski wchodził w wiek seniora z przytupem, jako zawodnik o potężnym potencjale i już uznanej marce. Na początku nowego etapu w karierze zaczęły mu się jednak przytrafiać rzeczy, które zatrzymały go w sportowym rozwoju. Śmierć ojca i złamania nogi. To go wyhamowało Jeszcze w latach 2002-2003 Okoniewski był czołową postacią, jednym z liderów Unii Leszno, a później ZKŻ-u Zielona Góra. Jego średnia była mniej więcej taka, jak w czasach juniorskich. Potem jednak zaczęły się schody. Okoniewski miał pecha do kontuzji, a zwłaszcza tych poważnych. Na początku 2005 roku podczas Kryterium Asów uczestniczył w karambolu z Adrianem Miedzińskim i huknął w niedmuchaną jeszcze wówczas bandę, łamiąc kość udową i tracąc dużą część sezonu. Ogromne pretensje do Miedzińskiego miał wówczas ojciec Rafała, Mariusz Okoniewski, najważniejsza wtedy postać w jego teamie. I tej postaci niestety już kilka miesięcy później zabrakło, bo Mariusz Okoniewski zmarł nagle w swoje urodziny wiosną 2006 roku. Dla Rafała był to ogromny cios. Zdaniem wielu osób właśnie to wydarzenie w połączeniu z kontuzjami spowodowało, że nie rozwinął potencjału na oczekiwaną skalę. Miewał jeszcze dobre sezony, mecze, pojedyncze turnieje. W 2012 roku zdobył medal w IMP, przez pewien czas mając realną szansę na tytuł. Z biegiem lat jednak słabł i ostatecznie po sezonie 2020 postanowił dać sobie spokój. Szlauderbach sam mówi, że współpraca z Okoniewskim jest dla niego niezwykle istotna. Wprowadza on spokój i pewność, co w przypadku młodego zawodnika jest ważne. Okoniewski był także mistrzem wyjść spod taśmy, więc być może za chwilę i jego uczeń będzie w tym przodował. Na to zapewne liczą w Bydgoszczy. Zobacz również: Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo