O ile niedzielną porażkę z Motorem, Robert Sawina w dość absurdalny sposób tłumaczył brakiem Emila Sajfutdinowa (nie zważając na brak Łaguty i Kubery w Motorze), o tyle wytłumaczenia porażki wtorkowej już nie ma. Młody Apator u siebie uległ bardzo osłabionej Arged Malesie, która jechała bez Matiasa Nielsena i Jakuba Krawczyka. - Nadają się do tarcia chrzanu albo zbioru szparagów - ostro komentowali niektórzy. - To jest dramat. Przegrana dziesięcioma punktami z zespołem jadącym bez dwóch podstawowych zawodników. Problemy naszym sprawiali nawet ci, którzy praktycznie w ogóle nie jeżdżą, np. Blażykowski. Za chwilę będą przegrywać z pokemonami - dodawali inni. Sawina nie wie, co się dzieje Gołym okiem widać, że najbardziej pogubioną osobą w toruńskim środowisku jest trener Robert Sawina. Długi czas nie prowadził żadnej drużyny i na nieszczęście kibiców Apatora, mocno się od tego odzwyczaił. Szuka powodów porażek w braku Sajfutdinowa, a nie w fatalnie przygotowanym torze, który sprzyja przyjezdnym. - To nie tylko kwestia ligi, bo na U24 było to samo. Juniorzy są objeżdżani przez każdego. My robimy tor przeciwko sobie. To absurd - pisał jeden z kibiców. Apator ma teraz wielki problem, bo jak tak dalej pójdzie stanie się kandydatem do zajęcia miejsca siódmego w rundzie zasadniczej. A jak wiemy, to miejsce nie daje awansu do play off. To byłaby katastrofa.