Przyjaźń Macieja Janowskiego i Piotra Pawlickiego sięga czasów, gdy obaj panowie współtworzyli jeszcze młodzieżową reprezentację naszego kraju. To było złote pokolenie, w polskiej drużynie widziano wówczas wiele materiałów na wielkich mistrzów. Póki co po najwyższe światowe medale sięgnął tylko Bartosz Zmarzlik, ale wówczas podobne sukcesy wróżono także tej dwójce czy choćby Patrykowi Dudkowi. Janowski i Pawlicki mieli być mistrzami świata Zmarzlik wygrywał wyścig za wyścigiem, turniej za turniejem i powoli przebijał się do świadomości Polaków jako "następca Tomasza Golloba". Janowski miał większy problem. W lidze radził sobie co prawda kapitalnie, ale cykl Grand Prix był dla niego nie do zdobycia. Nie przez brak umiejętności rzecz jasna, tylko ze względu na pozasportowe czynniki - pecha czy najzwyczajniejsze w życiu nieradzenie sobie z presją. Czterokrotnie zajmował czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej, ale medalu IMŚ nie przywiózł do domu żadnego. Wielu ekspertów wprost mówiło, że nie zrobi tego już nigdy. Wszystko zmieniło się przed kilkoma tygodniami, gdy wrocławianin zupełnie niespodziewanie urwał się rywalom podczas ostatniej rundy tegorocznego cyklu i rzutem na taśmę wyrwał im brązowy medal. Pierwszy raz od ponad dekady na podium Indywidualnych Mistrzostw Świata stanęło dwóch biało-czerwonych. Janowski nie krył euforii. Teraz stoi przed nim trudniejsze zadanie. Samemu przezwyciężyć swoje słabości i wytknąć język krytykom to bułka z masłem przy tym, by pomóc w tym samym swojemu przyjacielowi. Piotr Pawlicki opuszczając macierzystą Fogo Unię i przenosząc się do Wrocławia daje żużlowemu światu znak, że zamierza jeszcze walczyć o najwyższe cele. Bądźmy szczerzy, w ostatnich sezonach nie szło mu zbyt dobrze. Zmiana środowiska to dla niego największa szansa. Czy we Wrocławiu zrobią z tej upadłej już nieco gwiazdy zawodnika, który zdoła wrócić do cyklu Grand Prix? Niewykluczone. Wszak pomagać w powrocie do formy będzie mu nie tylko Janowski, lecz także uznany szkoleniowiec Dariusz Śledź czy wreszcie legendarny Greg Hancock, czterokrotny indywidualny mistrz świata.