Moje Bermudy Stal Gorzów już pod koniec lipca informowała o przedłużeniu umowy Martina Vaculika na kolejny sezon. Menadżerka zawodnika była zadowolona. W nieoficjalnych rozmowach przyznawała, że wreszcie jest jedynka z przodu. Jak rosła kwota za podpis u Vaculika Vaculik w kontrakcie na 2021 miał 700 tysięcy złotych za podpis, w kolejnym, tym na 2022, było już 800 tysięcy. Teraz mówi się, że dostał nawet 1,2 miliona złotych. I to jest ta jedynka z przodu, o której zapewne wspominała pani menadżer. Kolejna jedynka jest w kwocie za punkt, bo Vaculik ma kasować 10 tysięcy za jeden. Przy 200 punktach skasuje łącznie z podpisem 3,2 miliona złotych. Wraz z wielką kasą będzie też wielka odpowiedzialność, bo Vaculik ma być liderem zespołu, numerem 1, lokomotywą, która będzie ciągnęła Stal po odejściu Bartosza Zmarzlika. Piszemy o tym wszystkim, by pokazać, że Cellfast Wilki, które w połowie roku pytały Vaculika o możliwość rozpoczęcia z nim negocjacji, od początku stały na straconej pozycji. Już wtedy klub z Krosna usłyszał, że Słowak nie chce czekać do końca sezonu. Gdy miesiąc później dostał nowy kontrakt z dużą podwyżką, to już w ogóle nie było o czym rozmawiać. Wilki miały szansę na Vaculika pod jednym warunkiem Jeśli w ostatnich dniach był temat Vaculika w Wilkach, to mogło chodzić jedynie o jakieś zaległości Stali wobec zawodnika. Zresztą dotarły do nas wieści, że Vaculik miał na październik ustalony termin wypłaty blisko pół miliona złotych. Być może, gdyby tego nie dostał, to był skłonny wrócić do tematu przenosin do Krosna. Stal jednak dotrzymała umowy. Nie mogło być jednak inaczej, bo Gorzów, podobnie jak inne kluby, dostał w październiku 2 miliony z PGE Ekstraligi z tytułu umowy telewizyjnej. Inna sprawa, że Wilki chcąc wyrwać Vaculika ze Stali musiałyby chyba położyć na stole 1,5 miliona złotych za podpis i przebić 10 tysięcy za punkt. To byłoby trudne. Klub już mający spore wydatki musiałby chyba zrobić skok na bank. Czytaj także: Tak drogiej drużyny jeszcze nie mieli. Pięciu milionerów w składzie