Woźniak do niedawna miał specyficzną tendencję. Potrafił świetnie jechać przez cały mecz, a co za tym idzie być wystawionym do 15. biegu. Tam jednak przeważnie mu nie szło, jakby po prostu nie wytrzymywał psychicznie. Wielokrotnie było tak, że dawał się przywozić całej stawce i kończył mecz zerem. To było dość problematyczne, bo jego dorobek punktowy nakazywał wystawiać go właśnie do tych najważniejszych wyścigów. Jeśli jednak spojrzymy na ostatnie wyniki Woźniaka, zauważamy że dorósł on do tych kluczowych biegów. Wraz ze Zmarzlikiem i Vaculikiem naprzemiennie nominowany jest do walki w najważniejszym biegu dnia i praktyczne nigdy nie zawodzi. W ogóle Woźniak przeszedł w tym roku wielką przemianę, bo nawet styl jazdy ma zupełnie inny niż w latach ubiegłych. Jedzie po prostu mocniej, odważniej. To on zastąpi Zmarzlika? Wiadomo, że straty takiej jak odejście Bartosza Zmarzlika pokryć w stu procentach się nie da, bo to najlepszy zawodnik na świecie i maszyna do zdobywania punktów. Ale kto wie, czy tak dojrzały sportowo Woźniak nie jest już gotowy na rolę lidera drużyny. W końcu kiedy, jak nie teraz? Szymon za rok kończy 30 lat, więc czas najwyższy. Z Vaculikiem i Thomsenem będzie stanowić trzon zespołu. Problemem Woźniaka są jeszcze pojedyncze wpadki, jakie notuje w wielu meczach. Zdarzają mu się zera czy biegi przegrane na 1:5. Pamiętajmy jednak, że porównywanie go do Zmarzlika, któremu takie momenty słabości przytrafiają się bardzo rzadko, nie na większego sensu. Jeśli Woźniak ustabilizuje się na poziomie 10-12 punktów co mecz, utrata Zmarzlika w Gorzowie nie będzie aż tak odczuwalna. Zobacz także: Rewolucja w polskich ligach! Koniec z fikcją Faworyt na deskach. Wszyscy przecierali oczy ze zdumienia! Wynik lepszy, niż jazda. Falubaz wciąż w grze o awans