Jeszcze nie tak dawno w osobie Bartosza Smektały wielu kibiców widziało stałego uczestnika cyklu Grand Prix. Jako junior Polak wygrał właściwie wszystko co było do wygrania, łącznie ze złotym medalem indywidualnych mistrzostw świata. W lidze także nie schodził poniżej pewnego poziomu i wraz z Fogo Unią seryjnie zwyciężał PGE Ekstraligę. Po sezonie 2020 coś się jednak wypaliło. Ku niezadowoleniu leszczyńskich kibiców, zawodnik postanowił nagle zmienić otoczenie i przenieść się do zielona-energia.com Włókniarza Częstochowa. - Czasami żeby stać się lepszym zawodnikiem, trzeba podejmować ciężkie decyzje w życiu. To była ciężka decyzja, ale ten wybór był dla mnie czymś oczywistym. Musiałem wybrać Włókniarza, bo w tym klubie zawsze dobrze się czuje i zawsze dobrze mnie traktowali mnie tutaj ludzie. Bardzo dobrze rozmawiało mi się też z prezesem klubu, panem Michałem Świącikiem. To było dla mnie taką kartą przetargową - mówił zawodnik świeżo po transferze na łamach włókniarz.com. Jak się później okazało ciężka nie była tylko sama decyzja, ale i cała przygoda Bartosza Smektały w województwie śląskim. Jego dobre spotkania w zielono-białych barwach wyliczymy maksymalnie na palcach dwóch rąk. Ponadto zabrakło też spektakularnego sukcesu drużynowego, ponieważ brązowy medal z tego roku po znakomitej rundzie zasadniczej w wykonaniu podopiecznych Lecha Kędziory, nie jest aż takim powodem do dumy. Cierpliwości włodarzom częstochowskiego ośrodka starczyło więc na dwa lata i drogi zawodnika oraz Michała Świącika w końcu się rozeszły. W końcu musi się przełamać. Jak nie w domu, to gdzie? 24-latek długo na bezrobociu nie pozostał, gdyż szybko dogadał się z Fogo Unią, która pilnie potrzebowała zawodnika za odchodzącego do Wrocławia Piotra Pawlickiego. Kilka tygodni temu okazało się, że rola powracającego wychowanka będzie większa niż mógł się tego spodziewać, bo klub opuścił jeszcze Jason Doyle. Australijczyk złamał dane wcześniej słowo i porzucił Leszno na rzecz Krosna. Fani mają więc nadzieję, iż Bartosz Smektała nie zapomniał jak jeździ się na poziomie i niebawem nawiąże do swoich najlepszych sezonów w karierze. Czytaj także: Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata