Świeżo upieczony finalista SEC po krótkiej przerwie wrócił do Abramczyk Polonii Bydgoszcz, która jest jednym z faworytów do wygrania rozgrywek 1. Ligi, ale póki co jedzie trochę poniżej oczekiwań. Lampkę ostrzegawczą zapalił zwłaszcza mecz w Landshut, gdzie bydgoszczanie przegrali aż 38:52. Widać, że zespół ma spore braki, ale mimo tego prezes Jerzy Kanclerz nie sięga po wzmocnienia, choć niemal każdy rywal takowe poczynił. W Polonii jadą tym, co mają. - Mieliśmy trochę pecha ostatnio, ale plany się nie zmieniły. Wciąż chcemy awansować do PGE Ekstraligi. Kontuzja Daniela Jeleniewskiego zabrała nam sporo atutów, nie za bardzo było jak go zastąpić - mówi nam Lyager. - Czy klub wywiera na nas presję? Nie, my sami czujemy o co toczy się gra. Jestem zawodowcem i doskonale rozumiem, że wszyscy chcą naszego awansu - dodał żużlowiec, który jest jednym z kluczowych ogniw w Abramczyk Polonii Bydgoszcz. Falubaz mocny, ale do play-off droga daleka Nie da się ukryć, że na razie Polonia wygląda blado przy Falubazie, z którym miała toczyć walkę o awans. W Zielonej Górze przede wszystkim mają mocnych i niezawodnych liderów, a w Bydgoszczy już niekoniecznie. Poniżej oczekiwań jedzie David Bellego, wpadki miewają Jeleniewski, Lyager czy nawet Bjerre. Swoje robi w zasadzie tylko Wiktor Przyjemski i Szymon Szlauderbach. Ten drugi zdaniem wielu jedzie nawet ponadprogramowo. Zdecydowanie wywiązuje się ze swoich zadań. Problemem Polonii może być to, że znów uzależniona jest w bardzo dużym stopniu od 18-letniego Przyjemskiego. To zgubiło klub już rok temu, gdy Wiktor nieco gorzej pojechał podczas półfinału w Zielonej Górze i od razu Polonia przegrała z kretesem. Dodajmy, że w tamtym meczu Przyjemski tak czy inaczej jak na swój wiek i doświadczenie wypadł nieźle, ale sześć punktów w porównaniu do dwucyfrówek z poprzednich meczów sprawiało wrażenie kiepskiego rezultatu. W tym roku Polonia naraża się na podobne koleje losu.