16-letni Sajfutdinow pojawił się w polskiej lidze w sezonie 2006 i początkowo niewiele kibicom mówił, był wręcz zawodnikiem anonimowym. Kojarzono jedynie jego brata, Denisa. I nie były to jakieś wybitne sportowo skojarzenia, bo starszy z braci był raczej przeciętny na torze. Tak więc do angażu Emila w Bydgoszczy podchodzili spokojnie, mimo że rekomendował go sam Andreas Jonsson, postać wówczas w Bydgoszczy niemal pomnikowa. Szwed zobaczył Sajfutdinowa podczas zawodów w Rosji. Gdy tylko młody Rosjanin pokazał się ma torze, wszyscy dowiedzieli się dlaczego Jonsson tak bardzo go chwalił. Już w pierwszym swoim sezonie dwa razy pokonał Tomasza Golloba, raz w Bydgoszczy i raz w Tarnowie, w którym wtedy polski mistrz jeździł. Sajfutdinow błyskawicznie dostał się też do cyklu Grand Prix, zdobył medal i na stałe dołączył do światowej czołówki. Potem różne koleje losu sprawiły, że nieco wypadł z walki o medale, ale ostatnie lata znów ma kapitalne. Rzecz w tym, że o mistrzostwo i tak walczyć nie może. Żużel. Emil Sajfutdinow poza walką o złoto Nieprawdopodobny kunszt i "stworzenie" do jazdy na żużlu objawia się u Sajfutdinowa na przykład takimi akcjami, jak ta z niedzieli. W ostatnim biegu meczu z Motorem Lublin Emil nie do końca zrozumiał się na torze z Robertem Lambertem i praktycznie w ciągu sekundy przestawił swój motocykl spod bandy do krawężnika, być może wykonując akcję decydującą o losach dwumeczu (rewanż w piątek w Lublinie). Cała żużlowa Polska jest zachwycona tą szarżą Sajfutdinowa. Jak zawsze w takiej sytuacji pojawiają się pytania, dlaczego zawodnik na takim poziomie nie może rywalizować o mistrzostwo świata. Sajfutdinow jeździ w lidze z polskimi dokumentami, ale urodzil się w Rosji. Od dawna jednak mieszka w naszym kraju i deklarował potępienie działań w Ukrainie. To może jednak nie wystarczyć, bo nie zapowiada się na powrót Sajfutdinowa do cyklu. A czas ucieka. Emil ma tylko i aż 35 lat. W żużlu to niby żaden wiek, ale starszym zawodnikom potrafią zdarzać się wahania formy.