Woryna po początkowej nieobecności, wrócił do jazdy w PGE Ekstralidze, ale absolutnie nie jest sobą. A przynajmniej na pewno nie jest tym Kacprem Woryną, którego pamiętamy choćby z zeszłego sezonu. W meczach ligowych tegorocznych rozgrywek przywoził kolejno: cztery, jeden i pięć punktów. Nawet słabszy rywal nie powoduje, że Woryna notuje lepszy wynik. Ewidentnie widać, że uraz wciąż mu doskwiera. Póki co, nie ma paniki. To dopiero początek sezonu, a najważniejsze karty zostaną rozdane za kilka miesięcy. Pamiętajmy jednak, że faza zasadnicza też nie jest bez znaczenia. Można zbudować sobie korzystną pozycję przed play-off. Dodatkowo często jest tak, że zawodnik któremu nie wyjdą pierwsze mecze (niezależnie od powodów) zmaga się już z nierówną formą do końca sezonu. Tym bardziej, że Woryna jeszcze nie jest aż tak ugruntowany na poziomie PGE Ekstraligi, bo prawdziwie, w pełni udany sezon seniorski zaliczył dopiero rok temu. Wydatną pomoc dał mu Rafał Lewicki, którego jednak u boku Woryny już nie ma. Czasem pojawiają się dywagacje, czy przypadkiem nie jest to także jeden z powodów gorszej jazdy. Powód do niepokoju? Woryna znów się wycofał W tygodniu Kacper Woryna nie pojechał w meczu ligi szwedzkiej. Tamtejsze tory często są znacznie bardziej wymagające od polskich, więc może po prostu zawodnik wolał na razie nie ryzykować pogorszeniem swojego stanu zdrowia. Widać jednak, że nadal nie czuje się w pełni zdolny do jazdy. Można też domniemywać, że ewentualny kolejny upadek przyczyniłby się do jeszcze dłuższej pauzy. A to już dla Włókniarza mógłby być spory kłopot. Jeszcze rok temu w zasadzie nikt by się aż tak nie zmartwił, bo w klubie było dwóch kapitalnych młodzieżowców: Jakub Miśkowiak oraz Mateusz Świdnicki. Obecnie jednak obaj są seniorami. Franciszek Karczewski i Kajetan Kupiec świetnie zaczęli, zrobili sporą nadzieję, ale jednak - zgodnie z przewidywaniami - nie są w stanie na razie zastąpić tamtego duetu. Tym bardziej rzecz jasna nie są w stanie zastąpić Woryny. Włókniarzowi pozostaje zatem tylko czekać na to, aż jeden z kluczowych żużlowców dojdzie do siebie. I tak nie ma go kim zastąpić.