Przedstawiciele Monstera i Red Bulla nie próżnowali zimą. Gdy zawodnicy wyjechali po raz pierwszy na tor, bardzo szybko można było zauważyć nowe twarze w obu zespołach. Szczególnie wzmocnił się amerykański gigant. W jego teamie od lat byli bracia Holderowie oraz Tai Woffinden, którzy do niedawna razem z Gregiem Hancockiem byli największymi twarzami koncernu. Teraz trochę się to zmieniło. Hancock przeszedł oficjalnie na emeryturę, a z cyklu Grand Prix wypadł Patryk Dudek. Potrzebne były więc wzmocnienia.Od razu zaznaczmy, że Dudek ciągle może liczyć na umowę reklamową. Brak startów w Grand Prix nie przekreślił ich współpracy. Zresztą podobnie jest w przypadku Pawła Przedpełskiego, który dobrze zna się z Joe Parsonsem, który jest bodaj najbardziej znanym przedstawicielem tej firmy w sportach motorowych. W każdym razie do dwójki Polaków, Woffindena i braci Holderów, doszły dwie nowe twarze - Fredrik Lindgren i Jaimon Lidsey. Dlaczego akurat ta dwójka? Odpowiedź jest prosta. Szwed to brązowy medalista mistrzostw świata, więc ktoś taki w jednej stajni zawsze się przyda. Z kolei Lidsey to nadzieja australijskiego żużla, w którą warto zainwestować. Poza wszystkim żużlowcy z tego kraju od zawsze mogli liczyć na duże wsparcie tego koncernu. Najlepszym przykładem jest tutaj Darcy Ward.Po drugiej stronie barykady, czyli w teamie Red Bulla, doszło do jednego poważnego wzmocnienia. Do Macieja Janowskiego, Piotra Pawlickiego i Emila Sajfutinowa dołączył Robert Lambert. Brytyjczyk został Indywidualnym Mistrzem Europy, wywalczył awans do cyklu Grand Prix, więc szybko został zauważony przez austriackich marketingowców.Obu gigantom nie udało się namówić do współpracy Bartosza Zmarzlika. Polak koncentruje się na umowie z Orlenem. W tym roku logo państwowego koncernu paliwowo - energetycznego znalazło się na czapeczce mistrza. To w przypadku żużla jedno z najbardziej eksponowanych miejsc. Zresztą mistrz świata może liczyć na kontrakt, o jakim inni mogą pomarzyć. Mówi się, że roczna współpraca Zmarzlika z Orlenem wyceniana jest na milion złotych. Kiedyś podobny kontrakt otrzymał Tomasz Gollob po zdobyciu mistrzostwa świata w 2010 roku. Polak reklamował wtedy Monstera i otrzymał rekordowy jak na tamte czasy kontrakt.