Kiedy Mateusz Bartkowiak przed sezonem 2021 szedł na wypożyczenie do ZOOleszcz GKM-u Grudziądz, to podpisał umowę cywilno-prawną z Moje Bermudy Stalą Gorzów. W myśl tej umowy miał po rozgrywkach 2021 wrócić do Stali pod groźbą finansowej grzywny w wysokości 150 tysięcy złotych. ZOOleszcz GKM nie miał dżentelmeńskiej umowy ze Stalą Gorzów Nie było jednak żadnej dżentelmeńskiej umowy, że GKM nie będzie składał Bartkowiakowi propozycji przedłużenia kontraktu. Inna sprawa, że jak wynika z wypowiedzi prezesa klubu, zawodnik nie dostał żadnej oferty na sezon 2022. Owszem, GKM był zainteresowany żużlowcem, ale skończyło się na tym, że prezes Murawski w ostatnim dniu okna zadzwonił do prezesa Stali Marka Grzyba i zapytał o możliwość wypożyczenia Bartkowiaka. Z samym zawodnikiem GKM kontaktował się tylko raz. Jednak nie w celu złożenia oferty, lecz po to, by zapytać, jak się czuje po operacji. Prezes Murawski dziękował mu też w imieniu klubu za współpracę w minionym sezonie. Bartkowiak miał też być zaproszony na galę podsumowującą rozgrywki, ale nie był w najlepszej formie, więc ten temat upadł. Stal Gorzów próbuje zmusić Bartkowiaka do jazdy w tym klubie? GKM czuje się jako klub wciągany w jakąś rozgrywkę Stali z Bartkowiakiem. Zawodnik wysłał do Gorzowa L-4, w którym poinformował o operacji i rehabilitacji, która potrwa praktycznie do końca grudnia. Stal potraktowała L-4 najwyraźniej jako wykręt, skoro pojawiają się przecieki o złamaniu umowy przez GKM oraz informacja, jakoby Bartkowiak miał ustalone warunki na sezon 2022. Z naszych informacji wynika, że Bartkowiak był w Stali na rozmowach z dyrektorem Tomaszem Michalskim. Ten miał mu przedstawić finansową ofertę i dać kwadrans na jej przyjęcie. Warunki były słabe, więc Bartkowiak, póki co odmówił podpisu. Poza wszystkim zawodnik czuje się w Stali niepotrzebny. Ma żal, że po operacji nikt ze Stali nie zadzwonił i nie zapytał o zdrowie. Na dokładkę klub wymachuje mu przed nosem umową, zmuszając go do jazdy na warunkach, jakie oferuje Stal.