Czy Rosyjscy żużlowcy mają się czego bać? Bez wątpienia decyzja Polskiego Związku Piłki Nożnej dotycząca ewentualnej gry z Rosją w meczu barażowym może być przełomowa. Za chwile może okazać się tak, że skoro Rosjanie dostają "bana" w świecie futbolu, to tą samą drogą mogą podążyć inne dyscypliny. Wiemy jednak, że przynajmniej do tej pory takiego tematu nie było w PGE Ekstralidze. Inna sprawa, że tacy zawodnicy jak Artiom Łaguta, Emil Sajfutdinow, czy Grigorij Łaguta kiedy widzą, co dzieje się dookoła mogą czuć niepokój. - Czy boję się, że Grigorij Łaguta nie będzie mógł startować w polskiej lidze? - zapytaliśmy Jacka Ziółkowskiego, który prowadzi Rosjanina startującego w Motorze Lublin. - O to się nie obawiam. Będzie co będzie. Natomiast poruszę inną rzecz. Co na przykład zrobić z hokeistami rosyjskimi, którzy grają w NHL? Mieszkają w Stanach na stałe i mają tam rodziny. To nie jest niczyja wina, że urodzili się w tym kraju - mówi żużlowy menedżer. Nasz rozmówca widzi zatem inne rozwiązanie. - Karać więc trzeba, ale państwo, organizacje. Jak ja teraz słyszałem, gdzie miałby się odbyć mecz Polski z Rosją w ramach meczu barażowego, to odpowiadam - w du***! To byłaby hańba, jeśli jakikolwiek Polak wyszedłby grać przeciwko Rosji. Bo nie pojedziemy na mundial? Nie pierwszy i nie ostatni raz. Chodzi o pewne zasady. Nie mamy moralnego prawa zagrać z Rosjanami, bo to wstyd i hańba. Właśnie w ten sposób należy karać. Łaguta i Sajfutdinow mieszkają na stałe w Polsce Swoją drogą z żużlowcami jest tak, że taki mistrz świata Łaguta czy Sajfutdinow mieszkają na stałe w Polsce, tutaj prowadzą swoje firmy i płacą podatki. Ostatnio nawet było tak, że popadli w konflikt ze swoją rodzimą federacją i nie reprezentowali swojego kraju w drużynowych zawodach rangi mistrzowskiej. Inna sprawa, że akurat obaj mają polskie obywatelstwo, więc problem w teorii ich nie dotyczy. Bardziej martwić mogliby się inni zawodnicy z Rosji.