Potencjał Łoktajewa kilkanaście lat temu dostrzegli działacze Falubazu Zielona Góra. To dzięki nim na dobre zaistniał w polskiej lidze. Z Ekstraligi już dawno wyleciał, lecz nic nie stoi na przeszkodzie, by mógł tam w przyszłości wrócić. Dostał zakaz wyjazdu z kraju. Wrócił i został gwiazdą ligi Po nieudanym sezonie 2021 postanowił zejść ligę niżej. Po raz pierwszy w swojej karierze miał startować w najniższej klasie rozgrywkowej. Dołączył do PSŻ-u Poznań, jednakże ostatecznie nie wziął udziału w żadnym meczu. Wszystko przez konflikt zbrojny, który wybuchł w lutym 2022 roku tuż przed startem rozgrywek. Aleksandr jest w wieku poborowym, a więc nie mógł opuścić granicy kraju. Zawodnik robił co tylko mógł. Chodził za tym, prosił, wysyłał pisma, lecz jego starania były bezskuteczne. W tym wszystkim nie pomagało mu również rosyjskie pochodzenie. W końcu po zakończeniu sezonu udało mu się jednak przyjechać do Polski. Wziął udział w treningu na torze w Poznaniu i wykręcał podobne czasy do zawodników teoretycznie lepszych. Rosjanin z ukraińskim paszportem miał o tyle szczęście, że PSŻ poradził sobie bez niego i bez problemów awansował do pierwszej ligi. W kolejnym sezonie Łoktajew był gwiazdą. Został sklasyfikowany jako 5. zawodnik rozgrywek. Warto zaznaczyć, że czołowa trójka została dostrzeżona przez ekstraligowe kluby i w tym roku będą rywalizować w elicie. Tym bardziej jego wynik jest imponujący. Muszą mieć go na uwadze. On jeszcze wiele namiesza Medalista mistrzostw świata juniorów postanowił jednak pozostać w Poznaniu, choć pierwotnie klub miał występować w drugiej lidze. Sportowo spadł, a Łoktajew warunki kontraktu dogadał, gdy nie było wiadomo, że drużyna pozostanie w drugiej klasie rozgrywkowej. To tylko pokazuje jego przywiązanie do barw klubowych. Kolejny taki sezon w jego wykonaniu z pewnością nie umknie prezesom innych klubów. Szczególnie tym z PGE Ekstraligi. W ostatnim czasie zespoły coraz bardziej się otworzyły na zawodników z pierwszej ligi. Wystarczy spojrzeć tylko na Leszno, Gorzów i Grudziądz. Dali oni w poprzednim roku szansę pierwszoligowcom, którzy spełnili swoje zadanie w elicie. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby popularny "Sasza" także wrócił do Ekstraligi. Musi jednak przynajmniej powtórzyć wynik z ubiegłego sezonu, a najlepiej go polepszyć. Zawodnikowi ze Wschodu ambicji i woli walki na torze nie brakuje. Parę lat temu otarł się o awans do cyklu Grand Prix. Byłby pierwszym Ukraińcem, który wystąpił w mistrzostwach świata jako stały uczestnik.