1,3 miliona złotych plus runda Grand Prix, tyle miasto Gorzów da w tym roku Moje Bermudy Stali. Dla klubu to nie jest dobry interes. Miliony przejdą Stali Gorzów koło nosa Stal chciała 1,6 miliona na żużel i 900 tysięcy na piłkę ręczną. Dostanie milion i 300 tysięcy. W przypadku ręcznej zmniejszenie dotacji w porównaniu do ubiegłego roku było o tyle oczywiste, że drastycznie zmniejszyła się liczba zawodników. Nie ma rezerw i juniorów. Trudno jednak pisać, że Stal straciła 1,2 miliona złotych z miasta. Wniosek, to jest zawsze koncert życzeń. Tu raczej wypada się odnieść do tego, co było w sezonie 2021, a wtedy Stal dostała 1,6 miliona na żużle i 440 tysięcy na ręczną. Razem 2.040 miliona złotych. Teraz z tych dwóch źródeł mamy 1,3, więc realna strata dla Stali wynosi 740 tysięcy. Tym, co jednak najbardziej musi boleć Stal, to jest brak środków z puli na promocję. Rok temu było 1,5 miliona. Teraz nie ma nic. I jest to najpewniej związane z tym, że miasto ma zapłacić ponad 2 miliony za prawa do Grand Prix. Najpewniej z tego też powodu zmniejszono środki na żużel. Z Grand Prix wyjdą jak Zabłocki na mydle? Bardzo szybko może się okazać, że to całe Grand Prix, to będzie dla Stali kiepski interes. Z dwóch powodów. Po pierwsze kasa. Jeśli założymy, że miasto obcięło 2,1 miliona (1,5 miliona z promocji i 0,6 z żużla), to Stal musiałaby teraz tyle zyskać na Grand Prix. To jest niemożliwe. Największy przychód klub miał z pierwszego GP. Wtedy do kasy wpadło 2,2 miliona złotych, a po obcięciu kosztów zostało 1,8 miliona. Każda kolejna runda sprzedawała się już gorzej. Kolejna sprawa jest taka, że gdyby Stal dostała środki na promocję, to pewnie miałaby je w kasie do połowy roku, a na kasę z GP musi poczekać. To może się przełożyć na płynność finansową. Dla Stali GP miałoby sens, gdyby było wartością dodaną. Cała ubiegłoroczna dotacja dla klubu wyniosła 3,540 miliona złotych. Teraz jest 1,3 miliona plus Grand Prix, gdzie będzie ciężko o 2,2 miliona złotych zysku. Klub może oczywiście ustalić wysokie ceny, sprzedać drogo loże, ale to wcale nie musi się przełożyć na wynik. Wielu ceny mogą odstraszyć. Może się okazać, że w Gorzowie zrobią show, ale klub wyjdzie na tym, jak Zabłocki na mydle.